Na piętrze rudery Alicia zobaczyła ciemny, wąski korytarz, który prowadził na przody budynku. Długi na około dwadzieścia metrów, szeroki na mniej niż dwa, wydawał się dziewczynie dziwnie mrocznym i obcym. Po jego obu stronach znajdowały się drzwi, w regularnych odstępach odciskając się na fakturze ściany. Każde z nich były prawie w jednakowym stopniu zniszczone, a na ich płaszczyznach dogorywały resztki schodzącej farby. Kolor malowania jeszcze pogłębiał przygnębiające wrażenie, jakie wywierał na Gersenównie ten korytarz.
Była to najpewniej część budynku, gdzie na życie zarabiały mieszkające tu niegdyś prostytutki. Alicia miała niesamowicie mocne przekonanie, że w każdym z pokojów znajdujących się za drzwiami znajdzie wielkie łóżko, małą łazienkę i niewiele więcej. Przebiegając wzrokiem przez ten ponury widok, Alicia zauważyła na końcu korytarza załamanie, jakby przy zewnętrznej ścianie budynku droga po prostu skręcała i jeszcze się nie kończyła.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Dziecko z pudełka przenosi się z: [Nar Shaddaa] Sektor Koreliański
Gdy tylko zamknął wieko, Darrena otoczyły ciemności, w których nie czuł się zbyt pewnie. Szczęśliwie dla niego przewoźnicy towaru spieszyli się na tyle, iż nie usłyszeli jego cichego szlochania. Gdy, jak się domyślał, znalazł się w ładowni jakiegoś statku, Selzen nie mógł już zdradzić tym swojej obecności, gdyż po chwili zasnął niespokojnym snem.
Nie wiedział po ilu godzinach się obudził, lecz cały czas czuł lekkie drżenie jego "kabiny". Zrozumiał, że leci w nadprzestrzeni, choć nie zdawał sobie sprawy jak długo już, ani ile to jeszcze mogło potrwać. Był wciąż małym chłopcem, co prawda szkolonym długo na wojownika, ćwiczonego w ciężkich warunkach, lecz nadal dzieckiem. Nie znał się w ogóle na podróżach międzygwiezdnych, choć nawet ta wiedza nie mogłaby mu pomóc. Siedział w niedużych pudle i do tego ograniczał się tylko jego świat.
Nie wiedział ile leciał, zasypiał wiele razy, podjadał towar, pośród którego się ukrył, i cały czas leciał dalej.
W końcu coś się zmieniło. Drżenie pokładu ustało, po jakiejś godzinie chwilach Darren poczuł gwałtowne szarpnięcie. Najwyraźniej był "wyładowywany" u celu. Jego środek transportu podrzucano, przerzucano i podnoszono kilkukrotnie, aż w końcu mały Selzen poczuł, że pudło postawiono na czymś, co raczej nie powinno było się ruszać. Po chwili usłyszał głosy, które dochodziło z okolic ładunku.
- Okej, zgadzam się na tą cenę. Sprawdźmy tylko, jaki jest stan mojego ładunku. - Po tych słowach młody Kiffar usłyszał kroki, które rozlegały się naprawdę blisko. Po chwili ktoś gwałtownie otworzył skrzynię, akurat tę, w której schowany był dzieciak.
- Co do kurw... - powiedział zdziwiony Rodianin, który stał obok pudła z jakimś dziwnym urządzeniem. Darrena oślepiło światło, które wpadło do środka. Otrząsnął się z tego szybciej, niż zdziwiony handlarz, który nadal wpatrywał się w niespodziewanego gościa. Szybkim ruchem Darren wyprostował zdrętwiałe mięśnie i skoczył mu między nogami. Znalazł się na ulicy jakiegoś ogromnego miasta, zapewne samego Coruscant. W pobliżu nie widział żadnych dobrych kryjówek, choć całkiem niedaleko niego, na rogu następnego przecięcia ulic, znajdowała się jakaś stara rudera.
W tym momencie wydała mu się miejscem wprost stworzonym dla niego.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry