przez Kelan Navarr » 24 Sty 2009, o 20:51
Oczy mężczyzny lekko przygasły
- Można powiedzieć, że we wszystkich, w których nikt normalny nie chciałby mieszkać - odruchowo odwrócił wzrok - moje dzieciństwo nie było usłane kwiatami. Ale nie rozczulajmy się tutaj. Trzeba zatrudnić ekipę, która dokona pewnych usprawnień w tym rupieciu
Wskazał głową na okręt i ruszył ku wyjściu z lądowisk.
- Shaadaa nie jest takie jak Coruscant - kontynuował, gdy szli zaśmieconymi, pogrążonymi w półmroku uliczkami - W tamtym mieście jest jakieś piękno. Tu tylko zepsucie i przemoc. Shaadaa jest niczym magnes na wszelkie śmieci galaktyki. Jest to ich ulubione miejsce, w którym uwielbiają dokonywać swoje transakcje i ubijać interesy. To wszystko sprawia, że mało kto jest tu uczciwy i godny zaufania. Na szczęście mam tu przyjaciółkę, która pomoże nam w kilku sprawach.
Widząc, że Twi'lekanka już otwiera usta by zadać pytanie dodał pośpiesznie
- Tak... do niej właśnie zmierzamy
Zmierzając do celu zostali zaczepieni przez jakiegoś osobnika domagającego się "wszystkich pieniędzy jakie mieli przy sobie". Skończył na mokrej ulicy ze złamanym nosem, prosząc by nie łamać mu też ręki. Przez całą drogę Kelan zdawkowo odpowiadał na setki pytań, którymi zalewała go Daylana, równocześnie zastanawiając się, czy faktycznie brakowałoby mu jej obecności.
W końcu dotarli do budynku, nad którym widniał napis "Rozchylone uda". Kelan nie zważając na dość specyficzne spojrzenie jakim obdarzyła go Daylana, skierował się ku wejściu.
- Kelan Navarr do Kendry Ray - rzucił ochroniarzowi, który natychmiast wpucił ich do środka
Minęli salę, w której w tańcu ponętnie wiły się przedstawicielki różnych ras, pomieszczenia, gdzie dziewczyny pokazywały przybyszom nowe znaczenie słowa "rozkosz" i skierowali się po schodach na górę. Stanęli w końcu przed drzwiami wieńczącymi krótki korytarz. Kelan zapukał lekko
- Wejść - ze środka odezwał się kobiecy głos
Weszli do środka i znaleźli się w przytulnie urządzonym gabinecie, w którym naprzeciw nich za masywnym biurkiem siedziała ciemnowłosa kobieta. Zdjęła swe długie nogi z blatu i wyszła im naprzeciw nie kryjąc lekkiego zdziwienia. Niewątpliwie była piękna, a skąpy strój jedynie podkreślał jej kobiece walory. Długie kasztanowe włosy miękko opadały jej na ramiona i częściowo na czoło, sięgając brązowych oczu.
- Kelan! - szepnęła i rzuciła się mężczyźnie na szyję, obdarzając namiętnym pocałunkiem - tak dawno cię nie widziałam. Zaczynałam się obawiać, że zapomniałeś już o starej przyjaciółce
- Nigdy Kendro - mężczyzna uśmiechnął się szeroko - co więcej, tym razem zabawię tu kilka dni, więc znajdziemy czas, by powspominać dawne dzieje
Przypomniał sobie nagle, że obok niego stoi Daylana
- Kendro, to Daylana
Kobieta zmierzyła wzrokiem niebieskoskórą i wyciągneła rękę
- Przyjaciele Kelana są moimi przyjaciółmi. Jestem Kendra