Akcja przenosi się z: [Tatooine]Mos EisleyWoda. Dużo wody.
Daylana wyglądała przez iluminator Kruka, pod którym przesuwały się bezkresne oceany planety Manaan. Świat, jaki miała przed oczyma był miłą odmianą po piaszczystym, jałowym Tatooine, gdzie najpierw omal nie została sprzedana do niewoli, a później prawie zginęła w pułapce imperialnych siepaczy. Gładka powierzchnia wody, w której odbijały się promienie zachodzącego słońca wróżyła spokojny i bezpieczny wypoczynek po ostatnich przeżyciach. Dobre miejsce, by naprostować pewne sprawy.
Kruk schodził do lądowania w kosmoporcie Ahto City - jedynego miasta zbudowanego ponad powierzchnią oceanu, miejsca spotkań tubylczych Selkathów i przedstawicieli innych galaktycznych ras. Ogromna, przypominająca muszkę, struktura widoczna była z daleka, zaś Daylana dała się oczarować jej urokowi już w chwili, gdy tylko dostrzegła osadę na horyzoncie.
Twi'lekanka nie mogła też zapomnieć o wielkim torze wyścigowym, którego budowę ukończono na krótko przed wybuchem wojny. Cokolwiek by się nie działo, miała zamiar zobaczyć to pasjonujące, sportowe widowisko, jakim były zmagania pilotów ścigaczy.
-Piaszczysta plaża za nami, czas na odrobinę morskich kąpieli - powiedziała uśmiechając się do siebie. - Najpierw jednak rzeczy najważniejsze.
Na pokładzie Kruka znajdowało się niewielkie ambulatorium wyposażone w jednego z tych standardowych droidów medycznych, które tak naprawdę nadają się jedynie do podawania witamin i środków przeciwbólowych. Choć tych ostatnich Kelan potrzebował naprawdę sporo, Daylana nie spodziewała się, by w podłączonej do niego kroplówce znajdowały się jakieś środki uśmierzające ból. Z drugiej strony, cierpiętniczy wyraz twarzy Navarra sugerował, że nie miałby nic przeciwko temu.
-Sole fizjologiczne... czy coś - powiedział brodą wskazując droida medycznego, jakby to miało wszystko wytłumaczyć. - Połamane, ale nie przebiło mi płuc.
-Nie pytałam jak się czujesz - odparowała Daylana, lecz natychmiast pożałowała swoich słów. Mimo to, leżący na rozkładanym fotelu, z bandażami przewiązanymi przez tors, Kelan zdawał się nie przejmować złośliwością Twi'lekanki. - Myślę, że powinniśmy ustalić co dalej. Wysadziłeś mój statek, pozbawiłeś całkiem niezłej nagrody za wykonanie dwóch zleceń na Muunilinst, a na koniec prawie sprzedałeś w niewolę do obleśnego ślimaka. Myślę, że to trochę dużo jak na odpłacenie za drobne niedogodności z imperialnym wymiarem sprawiedliwości, jakich byłam przyczyną, nieprawdaż? Co teraz planujesz? Wysadzić mnie tutaj licząc na to, że się stąd nie wydostanę czy może i na Manaan znasz kogoś, kto chętnie kupi twi'lekańską tancerkę? A może od razu przejdziemy do rzeczy i zaczniemy do siebie strzelać?