Prom Aka'jor był praktycznie niewidoczny w śnieżnej zamieci, jaka szalała nad miejscem, w którym mieli wylądować, by dostać się do ukrytej pod powierzchnią śniegu, lodu i ziemi bazy The Eye. Śnieżyca nie tylko ograniczała widoczność, ale i zakłócała komunikację, więc Renno Tresta próbując skontaktować się z ośrodkiem otrzymywał w odpowiedzi jedynie szumy i trzaski. Nie pomogły nawet wysiłki Clarka Borenauxa próbującego wzmocnić sygnał i wyczyścić odbiór. Ostatecznie, chcąc, nie chcąc, musieli wylądować, nawet jeśli wcześniej nie udało im się porozumieć z załogą bazy i pozostawało im liczyć na to, że nie zostaną od razu zamienieni w pył.
Renno całkiem umiejętnie wprowadził osiemnastometrowy prom do wielkiej jaskini wydrążonej w wysokiej górze, po czym przesłał specjalny kod, który otrzymał od Silveriego wraz z koordynatami placówki. Przez pierwsze kilka sekund nic się nie działo, ale po chwili czujniki statku oznajmiły, że nie znajdują się już w jaskini, a wielkim silosie prowadzącym prawie sto metrów pod ziemię...
Miejsca na lądowisku wiele nie było, ale udało się zaparkować prom tak, by nie uszkodzić przy tym innych, upchanych niczym ryby w puszce, statków kosmicznych. Kiedy Tresta i Clark wyjrzeli przez przedni iluminator mogli poczuć się zaskoczeni - czerwone światła alarmowe zalewały całe pomieszczenie, ale brak jakichkolwiek istot żywych w hangarze sugerował, że to nie nowi goście są zagrożeniem przed, którym ostrzegano.