Od zaskakująco długiego czasu żaden z kontaktów nie odzywał się w serwisie Pod Racera. Od ostatniego zlecenia minęło co najmniej 7 miesięcy. Jakby droid odczuwał coś takiego jak nuda - co jest raczej wątpliwe - zapewne właśnie by z niej umierał.
Ale wreszcie, pewnego niedzielnego wieczoru do wnętrza zakładu wszedł jakiś dziwny, ludzki mężczyzna. Był raczej niskiego wzrostu, nieco przypakowany w pasie, podstarzały i łysiejący. W wargach tlił mu się papieros, na głowie miał staromodną czapkę w kolorze brunatnym. Na ramiona zarzucony miał płaszcz podobnej barwy. Pokręcił się trochę po wnętrzu, jakby bez celu, raz po raz zerkając po droidach jakby nieco skołowany, ale ostatecznie poza zapytaniem się właściciela o drogę do sklepu z częściami do silników nic mówił.
Gdy jednak wychodził, zdało się, że wyrzuca na podłogę ukradkiem śmieć. Zmiętą nieco karteczkę z zapisanymi tajemniczymi cyframi.
Ale wreszcie, pewnego niedzielnego wieczoru do wnętrza zakładu wszedł jakiś dziwny, ludzki mężczyzna. Był raczej niskiego wzrostu, nieco przypakowany w pasie, podstarzały i łysiejący. W wargach tlił mu się papieros, na głowie miał staromodną czapkę w kolorze brunatnym. Na ramiona zarzucony miał płaszcz podobnej barwy. Pokręcił się trochę po wnętrzu, jakby bez celu, raz po raz zerkając po droidach jakby nieco skołowany, ale ostatecznie poza zapytaniem się właściciela o drogę do sklepu z częściami do silników nic mówił.
Gdy jednak wychodził, zdało się, że wyrzuca na podłogę ukradkiem śmieć. Zmiętą nieco karteczkę z zapisanymi tajemniczymi cyframi.