1. Nazwa postaci: Ryan Rockwell
2. Rasa: Człowiek
3. Profesja: Podporucznik Floty Nowej Republiki
4. Data urodzenia: 2 ABY
5. Usposobienie: Można by rzecz – Korelianin z krwi i kości. Znane w całej galaktyce powiedzonko, że Korelianie mają w żyłach paliwo rakietowe zamiast krwi sprawdza się też w przypadku Rockwella. Niemniej liczba oktanów tegoż paliwa została w pewnym stopniu zmniejszona, głównie dzięki wojskowej dyscyplinie. Kilkuletnie szkolenie zmieniło porywczego chłopaka w odrobinę mniej porywczego podporucznika, może nie idealnego ale kompetentnego, nie tracącego głowy w trudnych sytuacjach i walczącego nawet w sytuacjach pozornie beznadziejnych. Wrodzony upór w dążeniu do postawionych sobie celów w stosunkowo, krótkim czasie pomógł awansować Ryanowi do stopnia podporucznika i objąć dowództwo nad pierwszym okrętem. Pomimo młodego wieku potrafi wyegzekwować posłuszeństwo u swoich podwładnych, czy to starszych czy też młodszych. Dowództwo Koreliańskiej Kanonierki traktuje jako swego rodzaju wyróżnienie, gdyż szczyci się swoim pochodzeniem. Nie jest przy tym uprzedzony do innych ras rozumnych galaktyki.
Prywatnie Ryan to równy chłop. W czasach szkolenia niejednokrotnie pił z innymi kadetami na umór podczas niezliczonych tajnych imprez, wyrywał się z Akademii tak często jak tylko się dało, a mundur traktował jako swoją główną broń w zarywaniu panienek, gdyż jak wiadomo za mundurem panny sznurem. Szczególnie przepada za paniami rasy Twi’lek (zwłaszcza tymi o zielonym kolorze skóry).
6. Wygląd: Natura szczodrze obdarzyła podporucznika Rockwella – 178 cm wzrostu, 75 kg wagi, odpowiednio umięśniony, w pełni sił fizycznych i psychicznych. Średniej długości włosy koloru ciemny blond, kilkudniowy zarost, niepodpadający pod regulamin, w zestawieniu z błękitnymi oczami i zawadiackim uśmiechem często goszczącym na jego twarzy, tworzą swoistą całość, która przysparza niejedną przedstawicielkę rasy ludzkiej o szybsze bicie serca. Zgodnie z wymogami nosi mundur oficera Floty Nowej Republiki z przypiętymi insygniami podporucznika, nie rozstaje się też ze swoją ulubioną bronią – ciężkim blasterem DL-44, kolejną niezawodną Koreliańską konstrukcją, którą nosi w luźno wiszącej kaburze na prawej nodze.
7. Umiejętności: Jak na Korelianina przystało Ryan jest dobrym pilotem i równie dobrym strzelcem. Wykazuje też ponadprzeciętny refleks pozwalający zakwalifikować się na pilota myśliwskiego, jednak obrał ścieżkę kariery oficera floty, a raczej został do tego przymuszony. Dzięki szkoleniu opanował sztukę dowodzenia, przyswoił wiedzę z zakresu taktyki walki w przestrzeni oraz astronawigacji.
Prywatnie uwodziciel, imprezowicz i człowiek obdarzony ‘żelazną wątrobą’.
8. Ekwipunek: Mundury oficera Floty Nowej Republiki w wariantach zwykłym i paradnym, ciężki pistolet blasterowy DL-44, identyfikator.
W swojej kajucie ma całkiem nieźle wyposażony barek z jego ulubioną Koreliańską Whisky.
9. Środek transportu
Zmodyfikowana Koreliańska Kanonierka DP20
Modyfikacjom poddany został hipernapęd dzięki czemu jednostka dysponuje teraz napędem klasy 1. Wymienione zostały również systemy celownicze pozwalające na lepsze namierzanie oraz prowadzenie ostrzału.
10. Historia:
Ryan Rockwell, lat 24, urodzony w stolicy planety Korelia mieście Koronet. Syn jednego z bogatszych przedsiębiorców w mieście, właściciela kompani przewozowej zajmującej się przewozem towarów i osób w systemie Koreliańskim jak i poza nim – Rockwell Space Transport. Obecnie podporucznik w służbie Floty Nowej Republiki, dowódca zmodyfikowanej Koreliańskiej Kanonierki DP20 „Zabójczy Uwodziciel”
22 ABY – Koronet
- Ryan jesteś pewien, że to na pewno dobry pomysł? – dobiegł zza fotela pilota głos lekko wystraszonego chłopaka.
- Pewnie, a co złego może się wydarzyć? Daj spokój Danny, nie pękaj! – mruknął nawet nie odwracając się do towarzysza młody korelianin. Zamiast tego przeprowadzał dalej w najlepsze procedury przedstartowe jachtu Baudo swojego ojca. Dziś miał się odbyć wielki nielegalny wyścig i Ryan nie miał zamiaru pozwolić żeby to wydarzenie go ominęło. Ba, miał nawet zamiar wygrać ten wyścig!
- No nie wiem stary… a co jeśli nakryje nas twój stary? – młodzieńca nie opuszczały wątpliwości co do słuszności czynu, który mieli popełnić.
- Słuchaj nie musisz ze mną lecieć jeśli nie chcesz – odrzekł tracąc cierpliwość młody Rockwell. Odwrócił się wreszcie do kumpla i obdarzył go kpiącym uśmieszkiem:
- Może to i lepiej jeśli zostaniesz. Kiedy już wygram ten wyścig zrobi się naprawdę gorąco. Wyobraź sobie te wszystkie półnagie cizie, które zawsze pojawiają się na wyścigach. Na pewno będą chciały przelecieć się ze mną… - powiedział i zrobił krótką pauzę aby dać do myślenia koledze – no wiesz, może po prostu zabraknąć miejsca dla ciebie stary – dodał i ponownie zajął się przyrządami jachtu.
Wiedział, że jego słowa przekonają Dana. Zawsze zazdrościł Ryanowi powodzenia u przedstawicielek płci pięknej. Cóż i tym razem się nie pomylił. Jego towarzysz prychnął i powiedział głośno:
- Co to, to nie! Nie masz prawa na wyłączność na wszystkie panienki na Korelii! Ale pamiętaj, jeśli wpakujemy się w kłopoty ty nas z tego wyciągniesz!
Rockwell zaśmiał się w odpowiedzi i zakończył wreszcie procedury przedstartowe. Uniósł lekko na repulsorach jacht i powoli wyprowadził go z hangaru, by po chwili z pełną mocą i donośnym hukiem wystartować. Danny zaklął wciśnięty w fotel potężnym przyspieszeniem Baudo, Ryan zawtórował mu gdy na kursie nie wiadomo skąd pojawił się zdezelowany YT-1300.
- Kurwa czy to był „Sokół Millenium”?! – krzyknął młody pilot gdy desperackim ruchem naparł na stery i uniknął zderzenia w dosłownie ostatniej sekundzie. Odpowiedziała mu jednak wiązanka niewybrednych przekleństw i utyskiwań Dana, że był głupi, że nie zrezygnował jednak z tego wyścigu.
Trzy godziny później
- Widzisz Dan? Mówiłem, że wygram! – wrzasnął Ryan przekrzykując głośną muzykę walącą z pokładowego systemu stereo. Jak to miał w zwyczaju po każdym tego typu przedsięwzięciu balanga musiała się odbyć. Zgodnie z przewidywaniami zwycięstwo przyniosło im coś więcej niż kredyty. Gdzie okiem sięgnąć na pokładzie jachtu bawiły się piękne panie korzystając ze szczodrze wyposażonego baru jak i innych luksusów będących na wyposażeniu statku. Dan zaczerwieniony od wypitego alkoholu nie odezwał się tylko pokiwał głową i ruszył ku grupce chichoczących dziewczyn starszych od nich o góra parę lat. Rockwell roześmiał się tylko i sam oddał się zabawie. Nie przewidział jednak, że skończy się ona nazajutrz dla niego w tak nie miły sposób.
Poranek dnia następnego
Biba trwała w najlepsze do białego rana i gdy już mocno podchmielony zdołał wprowadzić Baudo do hangaru zaczął się dla niego najgorszy dzień w życiu(przynajmniej wtedy tak o tym myślał).
Oczywiście spodziewał się ojca zaraz po powrocie ale nie spodziewał się dwóch funkcjonariuszy CorSec’u. Widok tego nietypowego komitetu powitalnego od razu otrzeźwił młodego rozrabiakę.
- Synu… panowie chcą z tobą porozmawiać – powiedział Rockwell senior. Ryan od razu zorientował się, że sprawa jest poważna.
- Ja,a… jasne. Nie ma sprawy – odpowiedział siląc się na spokój.
Jakiś czas później, w rezydencji państwa Rockwell.
- Że niby co mam zrobić?! – wykrzyknął z niedowierzaniem rozsierdzony do granic Ryan – mam wstąpić do Floty Nowej Republiki albo iść do więzienia?!
- Zgadza się panie Rockwell. Lista wykroczeń, zarzutów i skarg związanych z pańską osobą jest bardzo długa. W normalnych okolicznościach już dawno już dawno został by pan zatrzymany, osądzony i osadzony w zakładzie karnym. Jednak mając na względzie liczne przysługi, które oddał nam pański ojciec CorSec jest gotów na pewne ustępstwa względem wymierzenia kary. Prawdę powiedziawszy to był pomysł pańskiego ojca, który uważa, że kilka lat we Flocie pomoże panu… dorosnąć – powiedział z leciutkim uśmieszkiem na twarzy bezimienny CorSecowiec.
Załamany chłopak aż usiadł z wrażenia i ukrył twarz w dłoniach. Siedział tak aż poczuł czyjąś dłoń na ramieniu. Podniósł wzrok i dostrzegł stojącego nad nim ojca.
- To dla twojego dobra synu – powiedział tylko.
22-26 ABY
Jak się w późniejszym czasie okazało, wysłanie Ryana do Akademii było mistrzowskim zagraniem ze strony Rockwella seniora. Pomimo początkowych problemów chłopak zaaklimatyzował się w nowym środowisku i przywykł do wojskowej rutyny szybciej niżby mogło się zdawać. Lata spędzone w Akademii przytępiły odrobinę jego porywczy charakter i zrobiły z niego kompetentnego oficera. Nie porzucił co prawda do końca hulaszczej części swojego charakteru – w Akademii nie raz był organizatorem tajnych imprez, tuż pod nosem nadętych instruktorów i teraz też mu to zostało. Podczas tych nielicznych przepustek z lubością odwiedzał najlepsze imprezy jakie do zaoferowania miał dany świat, nie stronił od przygodnego seksu i alkoholu ale wszystko teraz miało swoje granice. Służba we Flocie ukierunkowała w jakimś stopniu jego życie. Dowodzenie innymi dawało swego rodzaju satysfakcję, szczególnie gdy został on awansowany do stopnia podporucznika i otrzymał swój pierwszy okręt. Koreliańska Kanonierka, okręt mały, szybki i śmiercionośny. Na pewno nie był to szczyt marzeń ale dla 24 letniego podporucznika na pierwszy okręt nadawał się idealnie.
Jako świeżo upieczony dowódca Ryan wraz z załogą „Zabójczego Uwodziciela” pierwszy rok służby odbywał głównie w oddalonych od frontu systemach. „Uwodziciel” regularnie odbywał misje – od eskortowych, przez patrolowe aż na bojowych skończywszy. Pozwoliło to oswoić się mu z rolą dowódcy i dotrzeć z załogą, której na dzień dzisiejszy Rockwell nie zamienił by na żadną inną. Wszystko zmierzało w dobrym kierunku aż do roku 26 ABY. Po roku regularnej służby, załoga Kanonierki wraz z dowódcą dostali wreszcie upragniony urlop. Pech chciał, że przyznano im urlop na Coruscant. A ostrzeżenie o natarciu Imperium na stolicę Republiki utknęło gdzieś pośród tysięcy innych wiadomości wysyłanych z planety.