-Może ruszmy dupy bo te kamyki są w chuj niewygodne. -Zaproponował anzata który wciąż obserwował okolicę przez lunetę swojego karabinka snajperskiego.
-Może by ich tak zdjąć kiedy zrobi się ciemno? Dzięki temu mielibyśmy szansę na zaskoczenie ich, no chyba że wiedzą o tym że przeżyliśmy lądowanie. -anzatę ciągnęło do walki. Nie tylko dla tego że za wiele sobie nie postrzelał, ale też dla tego że jego głód powrócił, na razie dawał tylko o sobie znać, ale gdy uderzy ze swoją normalną siłą to ciężko będzie powstrzymać Seeka przed zagryzieniem pierwszej lepszej osoby.