- Ha! Skórę! To śmieszne, bo jesteś jaszczurem. - zauważył Tresta, choć szybko zreflektował się, że nie powiedziano tego jako żartu. - Nieważne.
Zefir grzecznie czekał w doku, gdzie go wcześniej zostawiono. Ciężko było spodziewać się czegokolwiek innego. Kapitan dał rekrutom chwilę, by mogli oddać słuszny hołd powabnym kształtom Barracudy i nakarmić gałki oczne jej metalicznym pięknem.
- Dobra maszyna. Bardzo dobra. - mruknął w zadumie. - No, ale Grummsh ma rację. Wchodzimy do środka i pokazuję wam co i jak. Pozwolę sobie wkroczyć przodem. Ranga, rozumiecie.
***
- ...i właśnie dlatego trzeba przytrzymywać spłuczkę.
Renno wziął w końcu głęboki oddech, postrzelał kośćmi zmęczonych od gestykulowania palców i sięgnął po herbatę, którą zrobił sobie zaraz po wejściu. Była już zimna. Nic dziwnego, na przydzielenie załodze kwater, wymienienie kilku prostych wskazówek dotyczących funkcjonowania na statku, opowieść o pilocie i finalnie przytoczenie kilku anegdot poświęcony został cały pojemny hangar cennego czasu.
- To by było tyle. Się niepotrzebnie rozgadałem. Rozpakować się, rozejrzeć wedle potrzeby po Zefirze, czekać na rozkazy. Zachęcam do zapoznania się z raportami z poprzednich misji. - posłał drapieżnikom pożegnalny uśmiech. - Alice, ustawiamy kurs na Nar Shaddaa, "Uśmiechnięty Szmugler". Poinformuj Roostera i Panią Duch. Chcę ich tu widzieć za maksymalnie dziesięć minut. Musimy dalej werbować, werbować! Aha! Prosiłem o dużą spluwę. Sal... Silveri zrobił coś w tej sprawie?