Aha, jestem dyslektykiem, więc poprawcie mi wszystkie błędy.
Nazwa postaci: Uat Railta Nokal
Rasa: biały człowiek
Profesja: brak
Data urodzenia: 53 ABY
Usposobienie:
Miły i pogodny, lubi pomagać innym [podpowiedź dla GMa - mógłby zostać Jedi]. Ale też szybko wpada w gniew. Zabija Jedi i zwykłych ludzi. Zabijanie nigdy go nie znudzi [więc może być Sithem]. Miał traumę, która uczyniła go odpornym na jakikolwiek stres.
Czuły, ale oschły, altruistyczny i egoistyczny. Chaotyczny neutralny. Nie ma żadnych poglądów politycznych. Właściwie ma wszystko w dupie.
Wygląd:
Wysoki. Całe ciało pokrywają mu czerwono-złoto-czarne-blado-sino-koperkowe tatuaże przedstawiające smoki toczące pojedynek w powietrzu na wierzchołkiem wielkiej góry. Ma oczy oraz nos.
Umiejętności:
- Jest bardzo czuły na Moc (ale o tym nie wie, więc sza).
- Strzelanie.
- Kosmiczne Jeet Kune Do.
- Szermierka.
- Prowadzenie repulsorowców.
- Pilotowanie myśliwców.
- Pilotowanie frachtowców.
- Pilotowanie fregat, korwet, krążowników.
- Pilotowanie gwiezdnych niszczycieli.
- Mechanika.
- Programowanie.
- Silny jak Wookie.
- Sprytyny jak Jawa.
- Wytrzymały jak Trandoshanin.
- Ma słuch jak Sullustianie.
Ekwipunek:
(możemy ponegocjować)
- Beskargam
- Wibromiecz
-
- Osobista tarcza energetyczna
- Gitara
- Dwa litry niebieskiego mleka
Posiadany dobytek/majątek:
- Letnia rezydencja na Naboo.
- Zimowa rezydencja na Hoth.
- Korweta. Nie znam się na statkach czy tam okrętach, więc proszę o poradę, jak można ją zmodyfikować, żeby wymiatała.
- Armia droidów.
- Tresowany Rancor.
Historia:
Urodził się na Manaan (wcale nie na Tatooine). Gdy był mały, często działy się dziwne rzeczy. Naczynia się przesuwały, garnki latały, patelnie eksplodowały, a zabawki same poruszały. Ogólnie sceny jak w tych fajnych filmach o opętaniu przez diabła.
Rodzice byli handlarzami wodą i zbijali na tym majątek. Dziadek był rycerzem Jedi, ale zginął. Pewnego dnia do drzwi zapukała imperialna inkwizycja, bo słyszała, że mały Uat ma dziwne zdolności. Na szczęście schowali go do szafy, więc uniknął śmierci.
Wujek nauczył go strzelać z blastera, ciocia pilotować, a tata szermierki. Mam niczego go nie nauczyła, bo była domową kurą. Ale wieczorami opowiadała mu historie o wielkich rycerzach Jedi. Uat bardzo chciał takim zostać.
Pewnego dnia kazał się rodzicom pocałować w dupę, zabrał kasę i ruszył w galaktykę, by stać się najpotężniejszym rycerzem Jedi albo Lordem Sithów, zależy jak się uda.