- Sir, wrota zostały zabezpieczone. Zanim je sforsują zajmie im to kilka może kilkanaście minut. - rzekł 50-letni Nautolanin - Będziemy bronić mostka do końca.
- Nie będzie takiej potrzeby... Zrobiliśmy już wszystko co mogliśmy, kto chciał mógł się ratować i chwała im za to. Oby pamięć Zakonu oraz wszystkich członków załogi "Nostalgii" przetrwała. - odparł niezwykle spokojnie Tal Vapor. Pięćdziesiąt dziewięć standardowych lat jakie dane było mu żyć w zgodzie z Mocą, właśnie dobiegało końca. Mężczyzna nie czuł strachu, co więcej w otaczającej go grupce ludzi, można było odnaleźć jedynie odwagę, dumę oraz pogodzenie z losem.
- Josh... - zaczął ponownie Mistrz Jedi.
- Tak sir?
- Użyj manewrowych silników by zbliżyć nas do jednego z okrętów nieprzyjaciela, a następnie rozpocznij procedurę autodestrukcji. - rzekł stanowczo Vapor - Pięć minut. Dziękuję wszystkim za lata, podczas których graliśmy na nosie Imperium. Nasze działania nie były bezsensowne. Moc jest z nami, do samego końca i jeszcze dłużej.
Szturmowcy nie mieli szans w ciągu pięciu minut sforsować wrót i wstrzymać sekwencję samozniszczenia. Tal stanął naprzeciw głównego iluminatora, wpatrując się w przestrzeń. Medytował...
***
Medyk nie mógł oczywiście wykonać rozkazu Drexa, w warunkach frontowych nie było takiej możliwości. Nie mniej zaaplikował mu dawkę leków przeciwbólowych oraz serię stymulantów wzmacniających, po których Rey Varun poczuł się zdecydowanie lepiej, a przynajmniej nie odczuwał ogromnego cierpienia.
- To wszystko co na tą chwilę mogę wykonać, sir. - odparł sanitariusz.
- Chorąży Anek jakie rozkazy? Do mostka mamy naprawdę niedaleko, prawda... ee Rey? - spytał szeregowiec- Tak w ogóle to kim jest ten człowiek, któremu pomagamy? Jeżeli można wiedzieć? Wszystko z nim w porządku? Może sam odpowiesz?
- Sir jakie rozkazy? - dopytał kolejny podwładny Drexa, gdy na korytarzu zgasły światła awaryjne o kolorze niebieskim, a w ich miejsce pojawiły się rozbłyski czerwonych diod.
- <wycie syreny> SEKWENCJA AUTODESTRUKCJI ROZPOCZĘTA. ODLICZANIE ROZPOCZĘTE. PIĘĆ MINUT DO SAMOZNISZCZENIA. <wycie syren>
- Co teraz...?
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
***
Moc była silna w Miralukance, nie tylko dzięki jej wrodzonym predyspozycjom ale także naukom Tala Vapora. W przeciwnym, do wyjścia z kanionu, kierunku ujrzała krótki odcinek stepu, gdzie była wystawiona na widok wścibskich oczu, jednak dalej rozciągał się niezbyt gęsty las. Co było za drzewam, niestety pozostało niewidoczne dla Sall. Nie mniej, poznała chyba najlepszą drogę, w jaką mogła się udać. Oczywiście decyzja należała do niej.
Oceniając czas, w jakim Imperium rozpocznie poszukiwania, Quellin nim wyruszyła w obraną drogę, mogła wrócić jeszcze do kapsuły, którą warto było przeszukać w celu odnalezienia choćby szczątków pakietu pierwszej pomocy czy żelaznej racji żywnościowej. Coś w końcu musiało bezpiecznie dolecieć na nieznany lad.
***
Sador był w szczytowym okresie swojej formy fizycznej, która z czasem powinna jeszcze rosnąć, gdy będzie doskonali się w sztuce użytkowania Mocy. Drogę do obrzeży miasteczka przebył w rekordowo szybkim tempie. Nie było szans, by ktoś z Imperium zdołał wylądować na planecie, nie mówiąc już o jakimkolwiek śledzeniu rozbitków z "Nostalgii".
Wchodząc na pierwsze, niebrukowane uliczki, Tray mógł skojarzyć ową mieścinę z lokacjami, z Tatooine. Chociaż tutaj nie było tyle wszędobylskiego piasku, a gdzieniegdzie przelatywał stosunkowo nowy śmigacz. Mieszkańcy już wiedzieli, że coś się święci, gdyż głowy niektórych z nich były zadarte ku niebu, by obserwować kosmiczny incydent przez lornetki.
- Halo, halo pani! - krzyknęła jakaś kobieta, będąca sprzedawczynią na straganie warzywnym - Ktoś pan? Może to jeden z rozbitków, w ostatnim czasie wylądowało tu sporo kapsuł. Co się tam na górze wyprawia?
***
Zgodnie z rozkazami Yan-Jina, wszyscy piloci wykasowali pamięci z pokładowych komputerów oraz wyczyścili z wszelkich danych astromechy. Sai dysponował obecnie najliczniejszą grupą, jaka wylądowała na nieznanej planecie. Co więcej był to zespół zgrany i mocno uzbrojony, gdyż cała piątka posiadała miecze świetlne, nie wspominając już o Mocy.
Zmierzając szybkim krokiem ku osadom, od czasu do czasu unosili głowy ku górze by spojrzeć co dzieje się w przestrzeni. Fregata typu "Corona" wciąż tkwiła na górze, choć jakby nieco zbliżyła się ku gwiezdnemu niszczycielowi Imperium. Gdzieś na północy jedna z ostatnich kapsuł przeszyła atmosferę i leciała na spotkanie z lądem. Mimo czynionych obserwacji, Jedi nie stracili czujności i doszli do pierwszych, stosunkowo niskich zabudowań. Im także budowle mogły skojarzyć się z budownictwem na Tatooine.
- Przybysze! Przybysze! - krzyknęło kilka istot rasy ludzkiej. Nie brakowało tam jednakże Twi'leków, Rodian, a nawet niewysokich, lecz charakterystycznych Jawów. - Przywleką nam Imperium na głowy.
- Zamknijcie się, bo od krzyku tylko głowa boli. - odparł rosły Duros, po czym zwrócił się do członków dawnej drużyny "Zapomnianych Rycerzy" - Jeżeli szukacie tu schronienia i jest was tylu ile kapsuł, nic z tego. Co jakiś czas imperialni kontrolują nas oraz ruch w przestrzeni. Z góry ostrzegam was, że wśród mieszkańców mieściny znajdują się poplecznicy tego ustroju.
***
Położenie nastolatki rzeczywiście mogło być dla niej tragiczne, choć było względnie bezpieczna, w porównaniu z dorosłymi rozbitkami "Nostalgii". Na pewno obecność "Hope'a" miała swoje wady i zalety. Astromech potrafił o siebie zadbać, choć z drugiej strony dziewczynka podróżująca z droidem mogła wzbudzać pewne podejrzenia.
- Bip beee bop... - zapiszczał droid, wstrzymując na chwilę pochód. Kilka sekund później, wyświetlił przed Nautolanką podstawowe dane jakie udało mu się zebrać. Wśród nich były informacje o składzie atmosfery, opis terenu w przestrzeni najbliższych 3-5 kilometrów i tym podobne. Niestety robot nie potrafił ustalić nazwy lokacji. Najważniejszą informacją było jednak to, iż za lasem znajduje się spore zamieszkałe osiedle.
- Deep bip bip boop! - burknął przeraźliwie R9 - Deeep bip bop! Bip boop!
Choć dziewczynka nie do końca rozumiała mowę astromecha, to po chwili zorientowała się, iż Hope chce już przed czymś ostrzec. Następnie sama poczuła, że ktoś zbliża się w jej stronę. Niestety Akali, nie była na tyle wyszkolona, by odgadnąć jakie zamiary ma idąca postać.