Jabiim było dziwnym światem. Mały, niegościnny, położony na Odległej Rubieży, bez specjalnego znaczenia strategicznego, bez wartych uwagi szlaków Nadprzestrzennych. Krajobraz stanowiły albo skaliste pustynie, albo bagna. Ot, miał nieco surowców, miał potencjał, a jego mieszkańcy mogli uchodzić za dobrych, choć nieco nieokrzesanych wojowników.
W Galaktyce było milion miejsc, o które warto było walczyć bardziej niż o Jabiim.
Zgodnie z rozporządzeniem Jego Ekscelencji Kanclerza Palpatine'a planeta Jabiim zostaje oficjalnie uznana za świat sojuszniczy Galaktycznej Republiki pod okupacją wroga. Przed dwoma dniami Alto Stratus, przywódca frakcji Frontu Nacjonalistów dokonał zamachu stanu i wyeliminował przeciwników politycznych z frakcji Lojalistów przy pomocy sił KNS. Naszym obowiązkiem jest niesienie mieszkańcom Jabiim bratniej pomocy, wyeliminowanie sił zbrojnych Konfederacji Niepodległych Systemów, spacyfikowanie sił nacjonalistów oraz ustabilizowanie sytuacji w stolicy, by Lojaliści mogli utworzyć tymczasowy demokratyczny rząd i aktywnie wesprzeć w przyszłości Republikę podczas wojny. Drugim zadaniem jednostki uderzeniowej jest uratowania Senatora Alderaanu.
Sly Moore, doradczyni wykonawcza biura kanclerza, oświadczenie wygłoszone 30 godzin przed katastrofą Wyzwoliciela.
Wy tam, na górze, przydałaby się pomoc!
Alpha-17, dowódca misji ratunkowej, przekaz do Wielkiej Floty Republiki na orbicie, 4 godziny przed katastrofą Wyzwoliciela.
Niech Moc będzie z tobą, mistrzu.
Aubrie Wyn do mistrza Jedi Sirrusa. Kanał nieznany. 30 minut do katastrofy.
Generale, zapewne zapoznał się pan już ze stanem formalnym. Cokolwiek wyobrażają sobie władze, naszym priorytetem w tej chwili jest ewakuacja przedstawiciela Senatu, a dopiero na drugim miejscu utworzenie przewagi strategicznej na Jabiim, tak przekazał zwierzchnik sił zbrojnych, generał Yoda. Senator Organa został jeńcem nacjonalistów, a następnie odbity przez wysłany oddział ARC. Komandosi wraz ze stacjonującymi na planecie jednostkami piechoty zdołali zapewnić bezpieczeństwo dyplomacie przez ostatnich trzydzieści godzin.
Mam obowiązek także przekazać, że WAR oczekuje pełnoskalowego zastosowania prototypów nowych maszyn kroczących typu AT-AT. Testy bojowe pozwolą nam na uzyskanie przewagi w przyszłości oraz wyeliminowanie usterek. WAR wiąże wielkie nadzieje z tym sprzętem. Nie chcę zostać źle zrozumianym, ale proszę mieć świadomość, że projekt AT-AT kosztował Republikę więcej kredytów, niż Jabiim jest w stanie wygenerować jako świat członkowski w czasie stu lat. Senat oczekuje, że inwestycja sektorów Światów Jądra oraz Kolonii zwróci się w formie militarnych sukcesów. W innym wypadku budżet na kolejne operacje może zostać ograniczony. Z perspektywy strategicznej i produkcyjnej jest to istotniejsze niż stabilność Jabiim.
Chwilowo pogoda jest dobra, ale według prognoz ten stan rzeczy szybko ulegnie zmianie. Następna poprawa... dopiero za trzy dni. To znaczy, że musicie utrzymać pozycję. Odnieśliśmy zwycięstwo nad flotą Separatystów, ale nie możemy długo pozostawać na orbicie, ryzykując zostanie zaatakowanymi od tyłu. Mamy powody przypuszczać, że nowa fala okrętów Konfederacji jest już w drodze. Wycofujemy się poza układ i wrócimy za dwadzieścia godzin, by systematycznie przejmować kontrolę przestrzeni nad planetą. Jeśli tylko sytuacja na to pozwoli, zrzucimy wam lądowniki z posiłkami. Pocieszający jest fakt, że skoro my nie możemy się do was dostać, Konfederacja również. Wiatr, kwaśny deszcz i burze magnetyczne - nie wyobrażam sobie gorszego terenu na naziemne działania zbrojne. Cieszę się, że to właśnie wasz okręt zdołał się przedrzeć przez blokadę Separatystów, generale Kenobi. Podobno potraficie wyjść z każdej sytuacji.
Po waszym awaryjnym lądowaniu sporządzilismy mapę taktyczną okolicy oraz przeprowadziliśmy skan. Sześćset kilometrów na północ od położenia Senatora Organy stacjonują lojaliści Jabiim. Jeśli zdołacie zorganizować szybki transport i nawiązać z nimi kontakt, mogą was wesprzeć. Tysiąc dziewięćset kilometrów na północny zachód, nieopodal miasta Choal toczy się bitwa między nacjonalistami a loyalistami. Mam nadzieję, że te informacje okażą się przydatne.
Wyeliminowanie Alto Stratusa może być punktem przełomowym w kampanii. Jego śmierć lub pojmanie utnie więź z Konfederacją i pomoże wyprzeć Separatystów. Proszę się zastanowić, co będzie najlepsze dla Republiki.
Trzy dni, generale Kenobi.
Wulf Yularen bez odbioru.
Wulf Yularen, admirał Wielkiej Floty Republiki, przekaz 20 minut po katastrofie Wyzwoliciela.
Wreszcie jacyś Jedi! Nie to, żebym się stęsknił. Po prostu przyjemnie będzie umierać w towarzystwie starych znajomych. Mam tylko nadzieję, że przywieźliście ciężki sprzęt.
Raport sytuacyjny: porwaliśmy korwetę i prawie udało nam się przedrzeć. Niestety coś w atmosferze nie pozwoliło nam jej opuścić. Teraz, z perspektywy, wydaje się, że lot w polu elektrostatycznym był głupim pomysłem.
Po przyjemnym lądowaniu wybraliśmy najlepszą pozycję, przygotowaliśmy okopy i rozstawiliśmy baterie przeciwpiechotne, standardowe akcje. Dostaliśmy wsparcie stacjonującego pod stolicą oddziału. Senator ma się dobrze, moi bracia przeciwnie. Teraz zostało mi pół batalionu.
Pierwsza fala była do zniesienia, droidy się zatrzymały. Ale później było tylko gorzej. Biorą nas na przetrzymanie. Droidy się nie męczą. Gdyby ruszyli gromadą, byłoby po nas, wyraźnie jednak chcą ograniczyć straty. Zrobiłbym to samo, gdybym miał aż taką przewagę. No, tak samo, tylko lepiej. Ich dowódca polowy to idiota, na nasze szczęście. To chyba jakiś Łowca Nagród. Pokazuje się co chwilę, ale nie rusza do ataku. Widziałem też dwie osoby z bronią Jedi.
Obecnie najbardziej dają się we znaki droideki na północnym zachodzie. Ominęły nasze umocnienia, utworzyły kordon i posuwają się bezlitośnie, metr po metrze. Nie jesteśmy w stanie im nic zrobić z tej odległości, strzelamy praktycznie dla zasady, a kiedy będą bliżej... no cóż, zginiemy. Najpóźniej za dwie godziny będziemy musieli wyjść im naprzeciw i walczyć albo przesunąć się do drugiego okopu, prosto pod ostrzał artylerii. Brakuje mi żołnierzy, więc nawet jeśli wygramy bezpośrednie starcie, będzie to marne zwycięstwo. Tyle z problemów palących.
Z dobrych informacji: utrzymujemy na dystans trzy mieszane bataliony droidów, choć od czasu do czasu wysyłają nam niespodziankę, pająka albo kraba. Dużo tego typu jednostek szwenda się samotnie po okolicy, patrolują potencjalne drogi ucieczki Senatora. Nawet gdyby ich nie było, i tak nie mamy jak się ewakuować, bo nie został nam żaden repulsorowiec. Jeden batalion droidów zatrzymał się poza zasięgiem na południowym zachodzie, chyba ma problem z pokonaniem terenu. Gorzej z czołgami. Większość wali na oślep, może liczą na to, że w końcu trafią. Statystycznie kiedyś muszą, nawet te ślepe droidy mogą kiedyś mieć łut szczęścia. Dwa czołgi utknęły na bagnach. Ale kolejne dwa ustawili na wzgórzu, na wschód od naszej pozycji, są tam też droidy z wyrzutniami przeciwlotniczymi. Czołgi zdjęły paru dobrych żołnierzy, wyczyściły pozycję w okopach i nie pozwalają się wychylać. Jeśli w końcu zniszczą nasze baterie, znów - będzie po nas.
A teraz najgorsza wiadomość. Wysłałem ostatniego ARC na północ. Jabiińscy żołnierze nadciągają wielką gromadą pod wodzą niejakiego Alto Stratusa, lokalnego bohatera wojennego i radykała. Szacunkowo trzy tysiące żołnierzy. Kiepsko uzbrojeni, ale bardzo bitni, zdecydowanie będzie z nimi ciężej niż z droidami. Znają teren i potrafią się po nim poruszać. Mój ARC nie wrócił.
To znaczy, że jesteśmy całkowicie otoczeni, to nie jest przenośnia ani wyolbrzymienie. Mają nas dosłownie z czterech stron. Mogliby nas zgnieść, gdyby tylko chcieli. Jak na moje, wszystko wskazuje na to, że Separatystom nie zależy wyłącznie na Senatorze Organie. Wyglądałoby to jak pułapka, gdyby nie fakt, że nikt w Konfederacji nie mógł wiedzieć o naszym ataku na Jabiim. My sami o tym nie wiedzieliśmy, pertraktacje były obiecujące, a kanclerz podjął decyzję o inwazji dopiero dzisiejszego dnia, w wyniku dojścia do władzy nacjonalistów. Moja misja ewakuacji Senatora była tajna, wiedzieli o niej jedynie najwyżsi szczeblem oficerowie. Mówiąc wprost: wydaje mi się, że to was chcą, a z nas zrobili przynętę. Uważajcie, część droideków oderwała się od głównych sił i zmierza w miejsce waszego lądowania. Pewnie chcą przeprowadzić zwiad albo dopaść was, zanim się zorganizujecie.
Chwila. Udało nam się zlokalizować głównego dowódcę wroga. Znajduje się...
Niebieski pancerz i charakterystyczne blizny pozwoliły poznać, że nadającym holograficzną wiadomość jest Alpha-17, weteran z bitwy o Kamino, znany Anakinowi i Obi-Wanowi aż nazbyt dobrze. Można było mieć jedynie nadzieję, że przekaz się urwał z powodu pola magnetycznego planety, a nie dlatego, że został namierzony i zakłócony przez wroga. Wiadomość została nadana 30 minut po awaryjnym lądowaniu okrętu desantowego Wyzwoliciel na powierzchni Jabiim.
Powierzchnia planety. Okolice wraku okrętu desantowego Wyzwoliciel
Kolejne przekazy dawały obraz sytuacji od ogółu do szczegółu. Politycy chcieli Jabiim w celach propagandowych. Lobbyści chcieli przetestować nową broń, Zakon pragnął uratować Senatora, u którego miał silne poparcie. Armia chciała zadać cios Konfederacji, a flota najchętniej uciekłaby w nadprzestrzeń. Alpha-17 chciał wykonać zadanie za wszelką cenę. I nikt, autentycznie nikt, nie liczył się ani z życiem żołnierzy, ani z życiem Jedi, ani nawet z tym, czy z szerszej perspektywy nadchodząca bitwa miała jakikolwiek sens, czy też ten sens jest nadawany sztucznie. Republika i Konfederacja nie będą walczyły o Jabiim dla Jabiim. Będą walczyły na Jabiim, ponieważ gdzieś walczyć muszą.
Alto Stratus, Bail Organa, pokonanie Separatystów. Nie dało się osiągnąć wszystkiego. Nie z tymi marnymi siłami, które przetrwały rozbicie Wyzwoliciela. Generał Obi-Wan Kenobi stracił armię, zanim w ogóle zaczął bitwę. Z trzech wydobytych z wraku kanonierek tylko dwie nadawały się do użytku. Lepiej wyglądała sytuacja z machinami kroczącymi - dobrze zabezpieczone w hangarach przetrwały w ilości pięciu sztuk. Wraz z lekko uzbrojonymi śmigaczami, oddziałem komandosów i grupą AT-XT było to wszystko, co miało wspierać batalion piechoty. No i byli jeszcze...
Komandor Anakin Skywalker musiał czymś zająć ręce. Nie był osobą, która dobrze się czuła w bezczynności. Po raz kolejny sprawdził systemy trzeciej kanonierki. Gdyby miał odpowiednie narzędzia i czas, mnóstwo czasu, może nawet zdołałby ją naprawić. Anakin potrafił naprawić wszystko.
Generał Sirrus zdjął hełm kolejnemu żołnierzowi wyniesionemu z wraku, sprawdził puls i stwierdził zgon. Który to już? Setny? Dwusetny? Było coś groteskowego i strasznego w oglądaniu śmierci ludzi o takich samych twarzach. Tak, jak gdyby jedna osoba umierała tysiąckrotnie. Szaleństwo. Obejrzawszy stos ciał, Sirrus mógł się jedynie pocieszać myślą, że na pokładzie Acclamatora nie znalazła się jego padawanka.
Komandor Mak Lotor poczuł, jak na dłoń spadła mu kropla deszczu. Samotna, lekka kropelka zwiastująca nadchodzącą burzę. Wywołała dziwne uczucie mrowienia. Mak Lotor miał zostać pasowany na rycerza dosłownie na dniach. Teraz nie mógł być pewny, czy dożyje długo wyczekiwanego zaszczytu. Kass Tod stanęła za jego plecami, położyła mu dłoń na ramieniu.
Obóz Separatystów. Lokalizacja nieznana
Komandor Asajj Ventress raz jeszcze spojrzała na powiększony cyfrowo obraz w makrobinokularach. I uśmiechnęła się szeroko.
Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry