przez Gro Dar » 10 Lut 2009, o 19:14
Do kantyny zawitał ponad dwumetrowy Zabrak. Wejście było bardzo efektywne - postać zrzuciła płaszcz na krzesło, odsłaniając przy tym imponujące wyrostki kostne i odsłaniając wytatuowane fragmenty skóry. Problemy przybysza zaczęły się już w trakcie drogi do kantyny. Jacyś rabusie myśleli, że trafili na wartościowego obywatela, chętnego na wymianę: kredyty za życie. Niestety trafili na biedaka, który w dodatku dość dobrze radził sobie w walce wręcz. Zabrak jednak zawsze preferował pokojowe rozwiązania i gdy tylko skontrował dwie pierwsze ataki rabusiów, odszedł w stronę kantyny. Miał w tym momencie inne zmartwienia. Musiał znaleźć jakąś pracę, by móc znaleźć jakieś stałe miejsce zamieszkania. Podróżowanie od dziecka podświadomie podsuwało mu na myśl znalezienie bezpiecznego miejsca, w którym mógłby odpocząć. Gro nie wiedział jeszcze, co zrobić ze swoim myśliwcem... Była to już stara maszyna, która nie mogła dorównać nowszym konstrukcjom. Najlepiej byłoby sprzedać ten "złom", ale myśli Gro były wysunięte w przyszłość. Podejrzewał, że jeśli znalazłby dobrego pracodawcę, mógłby przez jakiś czas pracować jako pilot eskortujący na przykład dla frachtowców, tak narażonych na ataki. Zabrak marzył o założeniu własnej firmy zajmującej się transportem i ochroną. W tej chwili został jednak przywołany na ziemię, przez kelnerkę, która poprosiła o zamówienie. Gro spoglądając w ofertę, skrzywił się widząc, że każdy posiłek nadszarpnie znacznie jego i tak już skromne fundusze. Poprosił o wodę - była najtańsza... Gdy dostał zamówiony trunek, znów zaczął rozmyślać o możliwości znalezienia jakiegoś zarobku, który pozwoli mu na znalezienie mieszkania i utrzymanie myśliwca. Myślał o zatrudnieniu się jako pilot w jakiejś większej korporacji, a nawet o podjęciu pracy mechanika, co byłoby ostatecznością. Na myśl przychodziły mu także wizje zatrudnienia się w przemyśle "poszukiwawczym". Od czasu przybycia na Coruscant, znalazł wiele ogłoszeń dotyczących poszukiwania drogich artefaktów i ścigania różnych opryszków. Rozmyślał o tym sporo, gdyż przez kilka ostatnich lat jadł chleb z nielegalnego pieca pracując jako pirat. Dobrze wiedział, jakie są konsekwencje naginania prawa. Tak zastanawiając się nad przyszłością, czekał na gościa, który odwiedzi kantynę i będzie w stanie mu pomóc lub nawet zaoferować pracę.