Astarith przybywa z: [Nar Shaddaa] Klub "Ariel's Breath"Po nawiązaniu krótkiej, acz intensywnej znajomości z koreliańską służbą celną i wynajęciu wściekle czerwonego śmigacza do podróży po mieście, Rauss postanowiła w pierwszej kolejności udać się do któregoś z licznych parków porastających ten rzekomy urbanistyczny klejnot planety. Bynajmniej nie dlatego, że aż tak przepadała za zielenią, ale po prostu nie miała ochoty ani bawić się w turystkę w centrum, ani pałętać się do niesławnego Niebieskiego Sektora. A przynajmniej nie tak szybko po przylocie promem z cholernego Księżyca Przemytników - jak na jeden dzień dość jej było, po pierwsze, użerania się z marginesem społecznym, a po drugie - unikania używanych aplikatorów od igiełek śmierci, walających się po slumsach Coronetu zapewne tak samo, jak walały się na Nar Shaddaa. Dziabnie się niechcący człowiek takim badziewiem i nieszczęście gotowe. A w parku, wiadomo, niczego takiego nie ma - tylko masa gówniarzy, jakieś zwierzaki w klatkach, tu drzewo, tam krzak. Łatwo będzie zniknąć w tłumie.
Jak to miała w zwyczaju, znalazła sobie ustronne miejsce, cisnęła plecak na pierwszą wolną ławkę, obok niego posadziła zmęczony podróżowaniem tyłek i za pomocą przenośnego komputera podłączyła się do holonetu.
O samym Starbringerze nie było w sieci dużo - żadnych informacji o służbie w wojsku Imperium czy jakimkolwiek innym, oprócz tego tylko jakiś temat na forum o związkach (z jego byłymi podbojami wyliczającymi ciąg wad amanta i jednocześnie żałośnie błagającymi o jego rychły powrót do ich łóżek) i kilka artykułów na plotkarskich portalach, ale skoncentrowanych bardziej na osobie Amandy Dart niźli na najemniku. Więcej szczęścia łowczyni miała natomiast starając się zlokalizować jego statek wspomniany w datakrysztale, a właściwie numer doku, w którym znajdowała się owa własność Kelena. Wystarczyło trochę poszperać w niedostępnych szerzej rejestrach kosmoportu, przy zachowaniu odpowiedniej dawki ostrożności, oczywiście. Dobra hakerka nie dawała się przyłapać, a Rith kiepska przecież nie była.
Uzyskawszy dokładne położenie środka transportu łamacza serc, kobieta na tropie postanowiła nie tracić więcej czasu na przesiadywaniu wśród gawiedzi i wybrała się na zwiad, planując sprawdzić, jak bardzo zabezpieczona jest owa prywatna przystań Starbringera.