- Nie jestem pewien, czy nawet cały oddział dałby tej kobiecie radę. – westchnął Busrin – Nie widział pan nagrań z tej nocy. Mało kto zresztą widział. Ona tą swoją… bronią… - spauzował na moment, ważąc słowa i zastanawiając się jak abstrakcyjnie zabrzmi to, co chciał powiedzieć - … odbijała pociski z karabinów naszych żołnierzy, posyłając je z powrotem w ich kierunku. Nigdy czegoś takiego nie widziałem. Nic dziwnego, ze wszystkie nagrania utajniono i opinii publicznej podano tę bajeczkę.
Polityk skinął na srebrnego droida protokolarnego, pełniącego funkcję tłumacza poza pokładem statku i służby na nim. Po chwili przed mężczyzną pojawiła się szklanka półprzezroczystego, niebieskawego płynu. Z przyjemnością uniósł ją do ust.
- Niestety Imperator nie podziela ponoć pańskiego entuzjazmu w tej sprawie. W takim przypadku zapewne nie bylibyśmy wzywani do stolicy. Obawiam się, że ta podróż nie będzie należała do gatunku przyjemnych.
Zamilkł, koncentrując całą swą uwagę na szklance trzymanej w dłoni, nie będąc nawet świadom, jak delikatnie określił nadchodzące wydarzenia.
- Znowu?! – gubernator aż poderwał się z fotela.
- Wszystkie systemy oszalały. – zakomunikował jeden z pilotów. – Standardowy napęd jeszcze działa, ale na nim również nie dolecimy zbyt daleko. Nie wygląda to dobrze. Sami sobie z tym nie poradzimy. Nadaliśmy wezwanie o pomoc, ale będziemy prawdopodobnie musieli na nią trochę poczekać.
- Gdzie w ogóle jesteśmy?
- System Teke Ro, gubernatorze. Imperium nie ma tu żadnej placówki. Nie mamy innego wyboru, niż czekać.
Busrin wymruczał przekleństwo zdecydowanie nieprzystające osobie na jego pozycji i zamknąwszy oczy, opadł na fotel.
- Dwie jednostki na radarze. – komunikat z kabiny pilotów przerwał blisko godzinną ciszę w części wspólnej promu.
- Imperialne?
- Trudno powiedzieć. Nie odpowiadają na wezwania. Brak kontaktu wzrokowego, lecz wygląda na to, że to niewielkie jednostki. Może myśliwce.
Busrinem targnęły złe przeczucia.
- Uruchomić standardowy napęd i tarcze! – krzyknął w kierunku kokpitu.
Silniki ożyły i praktycznie w tym samym momencie statkiem wstrząsnęły dwie eksplozje. Między pilotami wybuchła nerwowa konwersacja.
- Strzelają do nas! Odpowiadamy ogniem!
- Nigdzie ich nie widać!
- Stosuję uniki. Pełna moc na tarcze!
Kolejna eksplozja rzuciła dyplomatami o podłogę. Pomieszczenie wypełnił zapach palonych kabli i elementów elektroniki.
- Trafili nas! Cholera, spróbuję uciec na tę planetę.
- Tracimy moc!
Lambda płonąc przy prawym skrzydle, zanurkowała w kierunku pobliskiej planety, a jej tropem niczym drapieżniki za zwierzyną podążyły dwa myśliwce.