Trochę więcej niż pół roku do premiery pierwszego oficjalnego (kanonicznego) spin-offa, zatytułowanego "Łotr Jeden. Gwiezdne wojny - historie". Parę lat temu, jak Dinsey przejął Star Wars i ogłosił plan do 2019 byłem bardzo sceptycznie nastawiony do filmów nie będących klasycznym epizodami. Zresztą negatywnie też podchodziłem do samego TFA, ale okazało się, że obawy był bezpodstawne.
Dzisiaj premiera teasera Łotr Jeden. Zapowiada się ciekawie Jakie macie oczekiwania wobec owego filmu? Wszakże stanowi wprowadzenie do Nowej Nadziei. Ja liczę na to, że nie zburzy nic z tego co ukazali w Klasycznej Trylogii. Efekty na pewno będą stały na bardzo wysokim poziomie, więc o to się nie obawiam
Trailer wygląda całkiem w porządku - dosyć mrocznie i trochę nie "Star Warsowo". Do tego zmieniony motyw przewodni na znacznie subtelniejszy... bez dwóch zdań otrzymamy historię, która nie będzie po prostu "kolejnymi Gwiezdnymi Wojnami", ale zupełnie nową jakością i narracją, której chyba po tej serii byśmy się nie spodziewali. Nie nastawiam się ani w jedną, ani w drugą stronę, ale moje zainteresowanie udało im się wzbudzić ^^
Tylko to polskie tłumaczenie... argh... =.= "Ty łotrze jeden!"
Jaram się jak pochodnia Owszem można mieć parę zastrzeżeń ale ogólnie wychodzi bardzo na plus i-nie-mogę-się-już-doczekać-! Oglądałam zapowiedź kilka razy pod rząd i za każdym obejrzeniem jarałam się coraz bardziej. Będzie zacnie. Inaczej, ale zacnie.
Spójność fabularną TFA będzie można ocenić chyba dopiero po epizodzie IX, a przynajmniej mam taką nadzieję. EVII zawiera wiele elementów, które będą musiały jakoś zostać wyjaśnione w kolejnych filmach i dopiero wtedy podejmę się oceny. Jako osobne dzieło, TFA nie ma prawa bytu, w przeciwieństwie do choćby Nowej Nadziei (która początkowa była samodzielnym filmem ). Trailer R1 nie rozłożył mnie może na łopatki, ale i tak nie mogę się doczekać kolejnego filmu z uniwersum. Mam tylko nadzieję, że w którymś z filmów dostaniemy mimo wszystko jakieś bardziej fantazyjne światy niż las, pustynia i las zimą (TFA), uzupełnione nowiutkimi trailerowymi palmami
Mi również trafiler przypadł do gustu i wybiorę się również i na to dzieło do kina. Jednak nie jaram się aż tak bardzo jak poprzednicy, gdyż część VII nastawiła mnie bardzo sceptycznie, ale jestem optymistycznie nastawiony.
Myślę, że ten spin-off może wyjść naprawdę zgrabnie. Bardziej obawiałbym się o filmy poboczne (a nawet trylogię) filmów o... Hanie Solo. Jego zawsze będą kojarzył z Harrisonem Fordem i naprawdę ciężko będzie zmierzyć się z tą legendą. Zarówno w Klasycznej Trylogii jak i TFA, Ford wypada autentycznie i nie brakuje mu charakterystycznego, korelliańskiego humoru, chociaż złośliwi mówią, że w Przebudzeniu Mocy do spółki z Chewiem wypadają groteskowo.
"Łotr Jeden" może stanowić naprawdę ciekawy wstęp do Nowej Nadziei, o ile nie zburzy czegoś co zaprezentowano nam w epizodach IV, V i VI. Ciekawi mnie bardzo rola Madsa Mikkelsena, który świetnie odegrał Le Chiffra w Cassino Royale. W Rogue One ma pojawić się także Vader, co moim zdaniem będzie dobry, a może nawet koniecznym zabiegiem. Chyba, że scenariusz jest tak napisany, by pokazać akcję tylko ze strony rebelii. Nie mniej wcześniej już pojawiały się informacje, jakoby Drewniak, znaczy Hayden Christensen, miał być na planie spin-offa.
W przyszły piątek w Londynie zaczyna się Star Wars Celebration, na który zostanie zaprezentowany pełny, trzyminutowy zwiastun "Rogue One" Jestem ciekaw jak to wszystko będzie wyglądało Film ma mieć bardziej wojenny charakter. A ze smaczków należy dodać, że postać Vadera się pojawi, a głos będzie mu podkładać nie kto inny jak James Earl Jones. Mrocznego Lorda natomiast nie będzie grał Christiansen.
Człowiek, poświęciwszy swoje życie na dobre uczynki i czynienie dobra, umrze zapomniany i bez słowa podzięki. Jeśli wykorzysta swój geniusz niosąc niedolę i śmierć miliardom, jego imię echem rozbrzmiewać będzie przez milenia.
W czasach gdzie greenscreen jest wszechobecny, jest naprawdę trudno wyobrazić sobie jak tworzoną taką Nową Nadzieję, gdzie zamiast animacji komputerowych były ręcznie tworzone modele. Więc tutaj R1 stara się chyba przywrócić dawną chwałę.
"Nie wahaj się powiedzieć ludziom na których ci zależy o uczuciach żywionych do nich. Bo jutro może ich tam nie być." ~ Akagi
"If you do not fight now, then when will you?" ~ Type-005
Do premiery Łotra 1 jakieś 130 dni, a im bliżej 14/15 grudnia 2016, tym więcej potwierdzonych informacji. Dzisiaj wyczytałem, że w filmie pojawi się Jimmy Smits, który w Ataku Klonów i Zemście Sithów grał Baila Organę. Dodając do tego charakterystyczny głos Jamesa Earla Jones'a oraz Warwick Davis (który grał Ewoka Wicketa), reżyser i producenci chcą puścić oczko w stronę fanów. Ciekawe kogo tam jeszcze wyciągną?
Oficjalny zwiastun jest naprawdę dobry, chociaż nie zdradza zbyt wiele. Ukłon w stronę fanów w końcowych sekundach, gdzie w migawce widzimy samego Vadera. Nie mniej, bardziej zaaferował mnie zwiastun Przebudzenia Mocy. Może dlatego, że był to bardziej wyczekiwany film i stanowi główną linię fabularną. Mimo to Rogue One zapowiada się ciekawie, obsada też wydaje się być dobrze dobrana. Mam tylko nadzieję, że Łotr Jeden nie zaburzy tego, co potem dzieje się w Nowej Nadziei.
Za 2 tygodnie premiera pierwszego, z zapowiadanych przez Disneya, spin-offa Gwiezdnych Wojen. Z dwa miesiące temu producenci studzili nastroje jeżeli chodzi o zarobki filmu, też nie spodziewam się, że przebije The Force Awakens, ale w pierwsze dni przedsprzedaży biletów, film skasował już 130 mln $ co wydaje się sporą wartością. Sam jestem ciekaw jak to wyjdzie. Spodziewam się, że Łotr Jeden będzie nieco mniej bajkowy niż klasyczne epizody (I-VII). Liczę na coś z pogranicza filmu szpiegowsko-wojennego w realiach sci-fi. Smaczku na pewno doda obecność nieśmiertelnego Vadera. A jakie są wasze oczekiwania? Ja wybieram się w czwartek 15 grudnia.
Spodziewam się, że Łotr Jeden będzie nieco mniej bajkowy niż klasyczne epizody (I-VII). Liczę na coś z pogranicza filmu szpiegowsko-wojennego w realiach sci-fi.
Dziewczyna z trudnym dzieciństwem i tendencją do buntu zostaje włączona do special forces ugrupowania terrorystycznego walczącego o wolność galaktyki. Powierzono jej zadanie zdobycia planów stacji kosmicznej zdolnej do niszczenia planet (zapewne w formie infiltracji, choć w zwiastunach tego nie było). Dlaczego? Bo jest BUNTOWNICZKĄ i ma charakter. Do wykonania zadania dostaje grupę ze ślepym samurajem z Mocą, murzynem cyborgiem i antybohaterami, do tego droid (blaszany drwal), kochaś - błazen.
Innymi słowy, to będzie bajka o dziewczynie z plebsu, która dzięki zaradności trafia do grupy bajkowych rycerzy z supermocami (rodem z Grimm) i razem wykradają plany zamku złego księcia.
Disney zrozumiał, czym są Gwiezdne Wojny. Nie liczyłbym na to, że odejdą od konwencji. Więcej, zakładam, że pójdą w nią mocniej. Oni na interpretowaniu bajek się jednak znają jak mało kto
Jestem świeżo po seansie Rogue One i muszę przyznać, że nie rozczarowałem się. Film różni się od klasycznych epizodów, przede wszystkim tym, że jest to historia zamknięta, a konsekwencje fabularne Łotra, są doskonale znane z Nowej Nadziei. Trafiona obsada aktorska, począwszy od Mads Mikkelsen, który wciela się w postać głównego konstruktora Gwiazdy Śmierci Galena Erso, przez Donnie Yena (w filmie jako Chirrut Îmwe niewidomy, choć niepozbawiony Mocy), kończąc na Felicity Jones jako głównej bohaterce. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że gra tej ostatniej bardziej przypada mi do gustu, niż Daisy Ridley (Rey) z Przebudzenia Mocy. Sama bohaterka też jakby była bardziej zdeterminowana w działaniu, mająca jasno sprecyzowany cel. Smaczku Łotrowi dodają na pewno bohaterowie znani z Epizodów, tj. Bail Organa i Mon Motha, po stronie Rebelii, świetny i jak zwykle surowy Tarkin oraz moim zdaniem najlepiej wypadający Darth Vader, który w gruncie rzeczy na ekranie pojawia się dłużej niż tylko na kilka sekund. Żeby nie psuć zabawy o paru smaczkach powiem niejawnie.
Zaglądasz na własną odpowiedzialność. W ukryciu zdradziłem część wątków oraz końcowe sceny!
W filmie przez chwilę, na Yavin IV, pojawia się najbardziej znana para droidów C3PO i R2D2. Nie ukrywam, że w ogóle nie spodziewałem się tych postaci, a jednak. Skoro Rebelia jest w przededniu zdecydowanego coming outu, w Łotrze, nie mogło zabraknąć wspomnienia pewnego przyjaciela Baila Organy - tj. Obi Wana. Co więcej kontakt z nim ma podjąć ktoś komu Organa powierzyłby życie, czyli... Leia. Co więcej Księżniczka na końcu pojawia się nawet na ekranie. Pytanie tylko czy są to stare ujęcia z Nowej Nadziei, cyfrowo wygenerowana twarz Lei, a może odmłodzona Carrie Fische? W każdym bądź razie kolejne oczko w stronę fanów gwiezdnowojennej sagi. Na ekranie nie pojawia się Coruscant, nie ma także Imperatora, który jest kilkukrotnie wspomniany. Chyba dobra decyzja reżysera, uniknął tym samym przesadnych nawiązań. W końcu widzowie i tak dostali (chyba) bardziej lubianego Vadera. Nie brakuje także wątku Mocy. Poza samym Darth Vaderem, mamy niewidomego Chirruta Îmwe. Ten choć nie posiada miecza świetlnego, świetnie radzi sobie w walce bronią białą, poza tym wyczuwa nieodległą przyszłość. Dziwi jednak trochę fakt, powoływania się na Moc przez matkę Jyn i jej samej. W końcu za wiele wspólnego z nią nie maja. Pewnym minusem jest to, że znając Nową Nadzieję, wiemy że nie ma w niej wprost wspomnianego "oddziału Łotr 1" i nie występują w IV epizodzie postacie należące do niego. Stąd łatwy wniosek co z owymi bohaterami się stanie.
Podsumowując na film na pewno warto pójść. Rewolucji w historii Star Wars raczej nie robi, bo i też nie taka rola Łotra Jeden. Zobaczymy czy jakieś smaczki zostaną dodane w nowelizacji. Pewnie za jakiś czas, może jeszcze w tym roku wybiorę się drugi raz na Rogue One i wyłapie coś czego nie ogarnąłem.
Po zwiastunach kipiących patosem i one-linermi, miałem ogromne obawy i w zasadzie brak oczekiwań (poza jednym, ale to później), więc na seans szedłem jedynie ciekawy, mając nadzieję na co najwyżej dobre wrażenia wizualne i ponowne zobaczenie Vadera na dużym ekranie, bo zgodnie z trailerami - miał być. Trailery mnie oszukały. Przez cały film się uśmiechałem i uśmiech nie schodził mi z twarzy jeszcze długo później.
Zdaję sobie sprawę z wad Łotra, ale nie są one w stanie zburzyć mi ogólnego wrażenia. Nawet pierwsza część, na ogół krytykowana w pozytywnych recenzjach, bardzo mnie satysfakcjonowała, choć na przykład moja dziewczyna wszystko przeżywała zupełnie inaczej, zdaję sobie więc sprawę jak bardzo subiektywne jest moje zdanie i wiem zresztą z czego to wynika. RO to jest film, którego podświadomie bardzo chciałem, bo odpowiada on mojej osobistej wizji świata Gwiezdnych wojen, przedstawia go tak, jakim chciałbym, żeby był. I to mi rekompensuje w zasadzie wszystko, co mogłoby wpłynąć negatywnie na odbiór. Byłem zdziwiony jak bardzo podobał mi się świat przedstawiony, cała konwencja i estetyka filmu. Dopiero na końcu pojawił się mały zgrzyt, ale ze względu na dalszy przebieg wydarzeń, nie ma on wielkiego znaczenia. Choć wciąż mnie drażni. Druga wada to muzyka, która po prostu jest i nie może się zdecydować w jakim kierunku się rozwinąć.
Bohaterów, wbrew narzekaniom o braku tła, polubiłem, co więcej wszystkie postaci, co do których miałem obawy za sprawą trailerów, okazały się niespodziewanie bardzo znośne (jedynie z Sawem Gerrerą mam pewien problem, wizualnie jest zwyczajnie przestylizowany). Klimat wojny domowej wisi w powietrzu, nowy antagonista jest nieco inny, próbuje udowodnić wszystkim wagę własnej roli i nieco się miota, ale podoba mi się to. Wydaje się realistyczne i w moim odczuciu jest lepsze, niż kolejny złowrogi, zły do szpiku kości dowódca wyciosany z kamienia. I na pewno lepszy, niż generał Hux. Swoją drogą ciekawe, że w kwestii Krennica opinie są tak bardzo podzielone - część recenzentów uważa go za ważny atut filmu, a część za jeden z najsłabszych elementów.
Spoiler:
Osobna kwesta: CGI. Moje jedyne oczekiwanie względem filmu, czyli Tarkin. Kiedy dowiedziałem się co planują, miałem ogromną nadzieję, że zaryzykują i bardzo się cieszę z efektu. Pomimo, że wciąż daleko temu do perfekcji, podziwiam odwagę twórców - a w szczególności to, ile czasu ekranowego dostał Gubernator. Osobiście jestem zachwycony, choć rzeczywiście postać nieco wybija z rytmu, ale w pełni akceptuję to jako jednorazowy eksperyment - bo nie chciałbym mimo wszystko, żeby za często praktykowano takie rozwiązania, szczególnie w filmach SW.
Na razie z mojej strony to wszystko, ale pewnie jeszcze odezwę się w temacie Łotra, jak zawiąże się jakaś dyskusją. Za dużo chciałbym napisać, ale za dużo w tym wszystkim spoilerów. Ocena bardzo pozytywna, może ulec zmianie, kiedy obejrzę go w przyszłości jeszcze kilka razy, ale na pewno nie drastycznie. Ze swojej strony polecam, przy czym trzeba zaznaczyć, że film z całą pewnością ma klimat świata SW, ale nie dotychczasowych filmów SW, co może być dla niektórych problemem i zupełnie to rozumiem. W końcu każdy ma na sprawę własne spojrzenie i własne oczekiwania.
Zdecydowanie wolę od Przebudzenia Mocy.
"Każdy wprowadza swój system tak daleko, jak sięga jego armia."