przez Thrak Skirata » 13 Lis 2016, o 20:05
- Czołem. Wezwałem was, bo pojawiły się nowe okoliczności. - Wyprostowany, w pełnym pancerzu przemówił spokojnie, jakby poprzedni jego wybuch nie miał miejsca. - Dotarła do nas wiadomość, od Kiryła naszego dawnego kompana. - Prawie nie okazał irytacji na wspomnienie dezertera. Do tej pory zastanawiał się jakim cudem drań się nie wysadził w powietrze.
- W pliku który otrzymaliście, są zawarte dotychczas zgromadzone informacje. - Zamilkł by dać im czas na przyswojenie dostarczonych danych. Zrobił na szybko skrót posiadanych informacji, by ułatwić im prace. Czas był ich największym przeciwnikiem. Miał ogólny zarys planu, jednak musiał zostać on dopracowany i skonfrontowany z rzeczywistością.
- W najbliższym czasie zostanie wysłany zwiad na planetę. Większość z nas ma wyroki w Imperium, zatem polecą tylko osoby czyste i niekarane. Będzie to nie wielka grupa między dwoma a czterema osobami, a zatem mniej niż standardowa drużyna. Zadaniem ich będzie rozpoznanie terenu operacji, przygotowanie listy celów i określenie wykonalności planu operacji i w skazanie optymalnego wariantu. - Zwiad dostał bardzo szerokie kompetencje i duża autonomie. Czas był wrogiem, wiec nie miał szans na przeprowadzenie tego jak należy.
- Po tym etapie mamy dwie opcje. Uderzenie punktowe w skazany cel, cała formacją po wcześniejszym sabotażu. Jednak siła ognia sił obrony planetarnej i flota sektorowa, zmiotą nas w bardzo szybkim czasie. - Zakończył grobową pierwszą możliwość, którą pewnie więcej wojowników by zaakceptowało. Zrobił to by nie padła taka koncepcja. On miał jeszcze inna propozycję, mniej manddaloriańską w ogólnym ludzkim mniemaniu. Choć miał pełnie władzy wolał obmyślić plan z sztabem, niż podać gotowe rozwiązania. Ostatecznie decyzja będzie jego, żadnych głosowań czy innych form obejścia. - Proponuje inne rozwiązanie. Zastawimy pułapkę. Podstawimy handlarzowi "partię towaru". - Jego uśmiech pod hełmem był upiorny i dobrze ze nikt go nie widział. - Kilku wojowników poleci jako przynęta, handlarzem będzie jeden z oficerów. Nie sądzę by na Naboo była jako baza i punkt przeładunkowy. Polecą ochotnicy, których funkcja na okręcie na to pozwoli. - Liczył, że ktoś się zgłosi, to była dla wielu okazja by dowiedzieć co się stało z rodzinami i przyjaciółmi których los był niejasny. To była też osobista krucjata kapitana.
- Wypowiedziano nam wojnę, a ja mam zamiar odpowiedzieć. Jesteśmy nieliczni więc nie możemy pozwolić się wymanewrować. Musimy uderzać nieoczekiwanie i chociaż będziemy blisko wroga, nie możemy być dla niego osiągalni. Wypowiedzieli nam wojnę totalną, wiec tam gdzie uderzymy już nic nie wyrośnie i nie będzie dało się zbudować, o ile nie będzie nam to potrzebne. - Mówił stanowczo patrząc na szereg oficerów, najlepszych z najlepszych, z którymi odbywał do tej pory służbę. Wielu z nich po odebraniu odpowiedniej edukacji i szkolenia byłoby świetnymi dowódcami, administratorami czy nawet urzędnikami. Los chciał że byli piratami, wyrzutkami, weteranami ostatniej wojny. Nie mieli nic do stracenia oprócz życia i bardzo wielu ludzi do zabicia, w ramach zemsty za swój los.
- Jest jeszcze jedna kwestia. Dobrze wiecie, że są jeszcze ludzie związani z Republika. Będą organizować rebelie i powstania, co nam jest na rękę. Politycznie nigdy nie będziemy sojusznikami, ale musimy ich wykorzystać do granic możliwości. - Wolał im to zakomunikować już teraz. Jeśli rebelianci chcą walczyć z Imperium, to świetnie odciągną uwagę od niego i jego planów. - Słucham propozycji koncepcji i pomysłów. - Podniósł nieco głos by ich ożywić z zamyślenia.