Content

Tydzień z Imperium

Martwy Nurt - sesja specjalna

Image

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Quorn » 30 Sty 2017, o 09:26

- Hej, tam! Wiśta wio! Wiśta stary młody jary... - nucił Belami stojąc w krzakach tyłem do obozu. Gdy Deivis zaczął się poruszać na swoim legowisku obejrzał się i zawołał:
- Wstawajcie! Dzień się zapowiada wspaniały! Warunki atmosferyczne zachęcają do spaceru po rodiańskiej dżungli. Widoczność znakomita! Aura zupełnie nieuciążliwa! Po prostu, żyć nie umierać! Wstawać, wstawać.
Belami skończył. Poprawił krok i wrócił do obozowiska. Rozejrzał się po swoich kompanach, którzy zaczynali się leniwie poruszać na swoich posłaniach wracając do świata żywych po dość ciężkiej i upiornej nocy.
- Dalej wstawajcie, moi mili... Dzień jest piękny. Czy może wolicie pobudkę koszarową? Chcecie? Wstawać cioty! Kompania na apel za pięć minut! Raz, raz, raz!
Myślał, że te słowa choć trochę odciągną od nich ponury nastrój w jakim wszyscy trwali. Szanse na to były małe, ale co miał zrobić? Nie potrafił inaczej. Im większy poziom stresu tym bardziej o sobie dawało znać uciążliwe i ciężkie poczucie humoru jakim obdarzony był Belami.
- Ech... Szkoda gadać. - Rzucił smętnie i zaczął zbierać swój dobytek.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Adaari Khepri » 30 Sty 2017, o 15:56

Mera siedziała oparta o ścianę w samym kącie. Nie zmrużyła oka przez całą noc, w jej uszach cały czas wdzięczył odgłos konsumpcji ciała sierżanta przez stworzenia jej nie znane.
,,Zwierzęta'' - pomyślała patrząc na ''ludzi'' przed nią. Zbierało się w niej tyle odczuć obrzydzenia i strachu, że nie miała zamiaru zamieniać ani jednego zdania z nimi. Szczególnie z tymi dwoma drabami. Samo patrzenie na nich już wzbudzało niechęć i apatię. A Belami? Jak może się tak zachowywać. Szczerzy się i udaje, że nic się nie stało. Musiał mieć problem psychiczny. Nie mogła inaczej wytłumaczyć takiego zachowania. Najchętniej by ich wszystkich kopnęła w tyłek i wróciła do domu. Ale to już niemożliwe. Czy tego chciała czy nie, musiała teraz żyć w świecie, który dla niej nie istniał. Nie w takich barwach. Gdy spoglądała na plakaty imperialne, zawsze widziała w nich ład, porządek a tu? Żołnierze, którzy powinni walczyć o pokój w galaktyce się okazali zwykłymi... nawet nie mogła ich nazwać. Byli wszystkim i niczym co reprezentowało Imperium.

Po chwili zajrzała do plecaka gdzie datapad z próbką wody cicho szumiał, który dokonywał wolnej, ale dokładnej analizy. Na dnie leżało zdjęcie, jej i rodziny na tle cytadeli na Manaan. Uśmiechnięci i bez trosk. Mera się powoli zastanawiała, czy ten uśmiech jeszcze powróci. Przeszukując plecak znalazła trochę racji żywnościowych. Nie wiele jej zostało. Parę batoników, pieczywo w proszku i dwie butelki wody. Większość prowiantu znajdowało się na statku, który zatonął. Jedzenia starczyło na kilka dni, przynajmniej dla Mery, która jada jak ptaszek w porównaniu do innych. Największym problemem była woda, bez destylowanej wody daleko się nie zajdzie.

Nie tracąc dłużej czasu, Mera wstała i zarzuciła plecak na ramię. Znowu poczuła nieprzyjemny zapach. Ustawiła swój implant na najniższą opcję. Nie chciała już czuć nic.
Image
Awatar użytkownika
Adaari Khepri
Gracz
 
Posty: 95
Rejestracja: 31 Maj 2016, o 10:47
Miejscowość: Legowisko Psów i Drewniaka Kosmytty.

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Nantel Grimisdal » 30 Sty 2017, o 17:42

Obudziły go krzyki Młodego i Belamiego. Młody chyba za bardzo wczuł się w rolę dowódcy, ale Salanowi to w sumie nie przeszkadzało. Takie krzyki stanowiły część żołnierskiego życia i były czymś normalnym, wręcz swojskim. Belami zachowywał się trochę dziwnie. Może nałykał się za dużo tej wody? Trec machnął ręką. Na tą chwilę miał ważniejsze problemy. Coś czuł, że prędzej go głowa rozboli od myślenia, jak tu wyjść z tego bagna, niż coś go zeżre.

Wyjął z plecaka jeden z batonów energetycznych, najprostszy i najskuteczniejszy prowiant w takich miejscach. Zjadł go na kilka kęsów. Będzie musiał wystarczyć - pomyślał. Następnie nie oglądając się zbytnio na resztę, pozbierał swój ekwipunek, wyjął z plecaka mapę odratowaną ze zwłok sierżanta i chwycił w ręce wszystkie swoje giwery.

- Geret miał przy sobie mapę. Według niej powinniśmy iść chyba w tę stronę - Trec wskazał odpowiedni kierunek. - Do wioski powinien być jakiś kilometr drogi. Pójdę na przedzie. Thyx ogarnij się, zbierz się do kupy. Ty też pewnie będziesz ratowała nasze dupska - zwrócił się w stronę marnie wyglądającej medyczki.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Nicciterra » 30 Sty 2017, o 21:47

No tak. każdy był w swoim świecie... Deivis spojrzał na nich. Każdy odreagowywał na swój sposób, on również. Trec w sumie był najmniej poruszony całą zaszłą sytuacją i dobrze...

- zrobimy jak mówisz Trec, za tobą będą szli Belami i Thyx, ja będę zamykał. Belami najlepiej jakbyś pilnował kierunku w którym idziemy, ale za nim cokolwiek zrobimy posłuchajcie... - wziął głęboki oddech, pomachał do każdego ręką zachęcająco by się zbliżyli
- wiem, że każdy widzi to w inny sposób, ale jedno jest pewne, mamy przejebane. Nic odkrywczego co? No cóż, odkrywcze by było gdybyśmy działali jak drużyna, bo jeśli mamy wyjść z tego bagna, każdy musi polegać na każdym. Thyx, Geret zginął, bo nie odnalazłaś się w sytuacji, a wszyscy polegali na tobie, powinniśmy Ci pomóc zamiast zwalać wszystko na Ciebie, wszyscy po części spierdolili sprawę. Teraz to już przeszłość. To się na pewno powtórzy, jeśli nie będziemy drużyną. Musimy sobie zaufać i kryć się nawzajem... ktoś nie daje rady to otrzymuje pomocną dłoń i przejmuje inicjatywę... Dobra głowy do góry, chodźmy...
Image
Awatar użytkownika
Nicciterra
Mistrz Gry
 
Posty: 562
Rejestracja: 18 Paź 2016, o 11:39

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Quorn » 1 Lut 2017, o 09:17

- Jasna sprawa chłopaki. Zrobię jak chcecie. - rzucił Belami zakładając spakowany już plecak na siebie. Sięgnął ręką do kolby strzelby, która przytroczona była do jego bagażu, i sprawdził jak szybko jest wstanie ją wydobyć. Czynność powtórzył parę razy. - No nic.. Ja jestem gotowy... Idziemy? - Zapytał a potem zaczął nucić po cichu swoją głupią piosenkę Hej! Tam! Wiśta wio...
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Kelan Navarr » 6 Lut 2017, o 11:21

Ruszyli w drogę. Skąpana w mgle dżungla otoczyła ich swymi wilgotnymi ramionami. Zlani potem, z trudem łapiąc oddech, mozolnie przebijali się przez stawiającą twardy opór rodiańską roślinność. Nie rozmawiali, nie było o czym. Pogrążeni we własnych myślach, z trudem wyrywali planecie kolejne metry drogi. Mgła tłumiła otaczające ich dźwięki, przyklejała do twarzy i ubrań, które wciąż nie miały szansy wyschnąć. Wśród wszechobecnych odcieni szarości, jedynie migoczący ekran holonotesu dodawał im wiary, że zmierzają we właściwym kierunku. Mimo surowego imperialnego szkolenia, jakiemu poddawano wszystkich rekrutów, byli wyczerpani. Pierwszy szedł Trec, wprawnymi ruchami torując drogę. Za nim podążał Deivis, za którym ledwo trzymając się na nogach, wlekła się Thyx. Pochód zamykał Belami, niosący działko Treca. Kilkakrotnie jakieś stworzenie przebiegało niedaleko nich, skryte za białą zasłoną mgły, atak nigdy jednak nie następował.

Powoli zaczynało zmierzchać. Dało się to powiedzieć bez spoglądania na wskazania czasomierza. Otaczająca ich szarość zaczęła zmieniać odcień na ciemniejszy. W ciągu całego dnia marszu, pokonali około pięć kilometrów. Wprawdzie do wioski będącej ich celem, dzielił ich o poranku ponad kilometr w linii prostej, lecz szybko okazało się, że dżungla nie wypuści ich ze swych sideł tak łatwo. Kilkakrotnie kluczyli szukając przejścia przez bagnisty teren, by w końcu zawrócić i szukać innej drogi. Gdy po trzech godzinach wędrówki, Thyx znalazła opakowanie po batoniku energetycznym, usiadła i rozpłakała się bezgłośnie. Wspólnym wysiłkiem nakłonili ją do podjęcia dalszego wysiłku. Punkt migoczący na wyświetlaczu holonetesu powoli zbliżał się do celu.
- Już prawie jesteśmy – mruknął Londer, analizując ich położenie, gdy zatrzymali się na krótki postój. – Pamiętajcie, żeby zachować ostrożność. Lokalni znani są ze swej niechęci do nieznajomych, a do Imperium szczególnie. Broń w gotowości, ale staramy się unikać jakiegokolwiek kontaktu.
Pozostała trójka przytaknęła w milczeniu.
- Mgła może być naszym sprzymierzeńcem. Niezauważeni spróbujmy dotrzeć do przystani i ukraść jakąś łódź.
Tuż obok nich trzasnęła gałąź. Odgłos był na tyle niespodziewany i głośny, że wszyscy momentalnie odwrócili się w tamtym kierunku, unosząc broń gotową do strzału. Spojrzeli wprost w ogromne oczy małego Rodianina, który zastygł w bezruchu, wpatrując się w intruzów. Oceniając po wzroście i budowie ciała, mógł mieć maksymalnie dwanaście lat. Wioska musiała znajdować się bliżej, niż sądzili. Ile z ich rozmowy usłyszał chłopak? Jak długo krył się we mgle, słuchając ich planów? Wpatrywali się przez siebie przez sekundę, która wszystkim wydała się całą wiecznością, gdy chłopak rzucił się do ucieczki.


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Nicciterra » 7 Lut 2017, o 12:48

Uniesiona broń trwała tak jeszcze przez moment. Dzieciak znikną we mgle.
- Nie strzelać! - rozkazał właściwie po fakcie
Deivis nie rozkazał strzelać i to nie dlatego, że była to przemyślana decyzja, czy odruch wprawionego dowódcy, właściwie nie podjął decyzji, sama się podjęła. Nie był w stanie zrobić krzywdy bezbronnej istocie, musiałby się do tego przekonać, a to mogłoby zająć trochę czasu.

- Niech spieprza... za pewne przysporzy nam to problemów, ale na pewno od razu nie pogorszy stosunków z tubylcami, no i nie daliśmy znać wszystkim dookoła gdzie jesteśmy... Musimy się śpieszyć, czas prawdopodobnie nam się skrócił, jeśli chodzi o kradzież łodzi. Wszyscy w gotowości bojowej... - tłumaczył Londer próbując zamaskować swoje wahanie i podkreślić, że wszystko jest "pod kontrolą". Miał być dowódcą, a dowódca musi być zawsze pewny siebie.
Image
Awatar użytkownika
Nicciterra
Mistrz Gry
 
Posty: 562
Rejestracja: 18 Paź 2016, o 11:39

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Nantel Grimisdal » 8 Lut 2017, o 00:22

Trec słysząc odgłos łamanej gałązki odwrócił się jako ostatni z czwórki. Akurat zajmował się zamęczaniem jakiegoś drzewa wibromaczetą podczas rozmowy. I dzięki temu nie chwycił karabinu i nie strzelił do dzieciaka od razu, bez zastanowienia. Kiedy jednak już chwycił za karabin, dzieciak dawno zniknął z pola widzenia, a Młody wydał rozkaz, by go zostawić. Skoro zgodzili się, by dowodził, to jego rozkaz trza było wykonać.

- Młody, a może by tak po prostu wejść do tej wioski? Przecież oni nas zobaczą trzy razy, zanim my w ogóle ich znajdziemy. A teraz już wiedzą, że się tu kręcimy. Ja to bym się w podchody na ich terenie, który znają lepiej od nas nie bawił. Zwykły dzieciak nas podszedł w tej mgle.

Spojrzał jeszcze raz na holomapę. Według niej znajdowali się niedaleko wioski. Ale czy aż tak niedaleko? A może tubylcy pozastawiali przed nią jakieś pułapki. Ciekawe, czy dzieciak w ogóle rozumiał w basicu. Wtedy nie miało to znaczenia, co słyszał z ich rozmowy. Trec poprawił uchwyt na rękojeści maczety i skierował się w kierunku, który wskazywała mapa, gotowy do karczowania kolejnej ścieżki przez nieprzyjazną dżunglę.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Quorn » 8 Lut 2017, o 11:14

Belami nie dostrzegł dzieciaka w pierwszej chwili, a gdy już to zrobił było za późno by zdążyć oddać precyzyjny strzał. Więc, gdy usłyszał komendę "nie strzelać" odetchnął z ulgą. Strzelanie do dzieciaka nie uśmiechało mu się. Strzelanie do bezbronnych - nie ważne jaka ideologia stała za rozkazem - nie podobało się Reylanowi.
- Skurkobaniec był szybki... A ciul z nim... Idźmy dalej? Mam już powoli dosyć tej dżungli.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Adaari Khepri » 9 Lut 2017, o 20:08

Mera była całkowicie zdołowana tym bezsensownym marszem, a gdy zdała sobię sprawę, że chodzą w kółko coś w niej pękło... Wszystko zaczynało ją dołować, jakby żyła w piekle, gdzie jej karą jest brnięcie przed siebie bez końca i efektu. Nagle ktoś podniósł alarm. Coś o dzieciaku, krzyki i zamieszanie. Mera nawet nie kontaktowała przez chwilę. Była zajęta sobą.
Po krótkiej wymianie zdań jej towarzyszy, dodała swoje dwa kredyty.
- A może pójdziemy za nim? Gdzieś musiał uciec, z pewnością niedaleko. Nie musimy przecież strzelać, prawda?
Image
Awatar użytkownika
Adaari Khepri
Gracz
 
Posty: 95
Rejestracja: 31 Maj 2016, o 10:47
Miejscowość: Legowisko Psów i Drewniaka Kosmytty.

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Kelan Navarr » 13 Lut 2017, o 09:23

Chrzęst kilku łamanych gałęzi, był ostatnim dźwiękiem, świadczącym o niedawnej obecności młodego Rodianina. Cisza jaka zapadła, przez dłuższą chwilę mącona była jedynie przez przyspieszone oddechy czwórki imperialnych żołnierzy.
- Zbieramy się – Deivis zgodził się z Belamim. – Czas nie działa na naszą korzyść.
Niezależnie od sytuacji w wiosce, próba zbliżenia się do niej bez podjęcia stosownych kroków bezpieczeństwa, byłaby przejawem skrajnej głupoty i aktem samobójczym. Nawet gdyby mieszkańcy okazali się na tyle wyrozumiali w kwestii planowanej przez intruzów kradzieży łodzi, że zechcieliby w ogóle wysłuchać, co mają do powiedzenia. Zachowując dotychczasowy szyk, czwórka wyczerpanych ludzkich istot, ruszyła w ostatni – jak mieli nadzieję – odcinek drogi lądowej. Podążając za otwierającym pochód Treciem, ostrożnie stawiali każdy krok, bojąc się zdradzić swoją pozycję przed najprawdopodobniej oczekującymi ich mieszkańcami wioski. Z palcami drgającymi nerwowo na spustach, gotowi w każdej chwili odpowiedzieć ogniem, zbliżali się do wioski. Tak przynajmniej wynikało ze wskazań holomapy dzierżonej niezmiennie przez Treca. Prawie wpadli na pierwszy budynek, który zmaterializował się tuż przed ich oczami, niczym w magicznej sztuczce. Nikt na nich nie czekał. Osada sprawiała wrażenie opuszczonej. Ciszy nie mącił odgłos rozmów, czy zwykłych, typowych dla tego typu społeczności prac. Salan sprawdził ich położenie na mapie i ruchem dłoni wskazał kierunek dalszego marszu. Minęli kolejną konstrukcję mieszkalną, utworzoną w głównej mierze z jakiegoś lokalnego rodzaju drewna, o czerwonawym zabarwieniu. Dla dodatkowej ochrony przed wszechobecną wilgocią i niebezpiecznymi stworzeniami, osadzona była na licznych balach, utrzymujących budynek blisko dwa metry nad ziemią.
Każdemu ich krokowi towarzyszyło nieprzyjemne uczucie podążającego za nimi i przewiercającego na wylot obcego wzroku.
- Nie podoba…
Trec nie zdołał dokończyć. Odcinające się od reszty budynku ciemniejszym prostokątem okna jednego z domostw, rzygnęły w ich stronę falą promieni energetycznych. Szarość mgły zabarwiła się upiornym karmazynem. Prawym ramieniem Treca szarpnęło i olbrzym padł na ziemię. Ukochane działko wypadło mu z rąk i z cichym pacnięciem zagłębiło się w błocie. Reszta oddziału odruchowo rzuciła się za dające osłonę przed nieprzyjacielskim ogniem bale. Zapach palonego drewna zmieszał się z wilgocią mgły.
- Trec! Jesteś cały!? – krzyknął Młody, widząc towarzysza gramolącego się do najbliższej osłony.
- Nic mi nie jest – odkrzyknął mężczyzna, gdy w końcu oparł się plecami o jeden z pali. Jedną ręką trzymał jednak osmalone szpetnie ramię.
- Ten mały gnojek musiał ich ostrzec – mruknął do siebie Belami. – Wiedzieli, że idziemy.
- Jak daleko do przystani!?
Trec uniósł holomapę do oczu i przybliżył obraz.
- Według tych odczytów, jakieś niecałe sto metrów! Pytanie, czy na pewno czeka tam jakaś łódź!

Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Nicciterra » 13 Lut 2017, o 17:05

W wolnym czasie może i snuł scenariusze i rozwinięcia jak by miało to wyglądać, ale wiedział z doświadczenia co jest najważniejsze w trakcie walki. Trzeba się chwytać tego czego się potrafi i nie wątpić w trakcie, a na pewno już nie ustępować. Wiele razy wygrywał tak sparingi w boksie, choć wydawało się, że nie miał szans...

Atak tubylców może i był uzasadniony z ich perspektywy. I choć nigdy jeszcze nie był na prawdziwym polu bitwy, to rana zadana Trecowi ruszyła w młodym coś dobrze mu znanego. Instynkt walki. Jak w boksie, tylko, że tym razem bez zasad.

Chwycił granat, odbezpieczył i rzucił do środka przez okno. Wyciągnął blaster

- Musimy się ruszyć! - niemianowany dowódca zaczął rzucać rozkazy.
- Trec zrób nieco zamieszania! Ostrzelaj otoczenie! Będę osłaniał twój odwrót! Reszta do przodu, musimy dostać się do łodzi! To tylko sto metrów! Strzelać do wszystkich napotkanych, bez wyjątków!
Image
Awatar użytkownika
Nicciterra
Mistrz Gry
 
Posty: 562
Rejestracja: 18 Paź 2016, o 11:39

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Quorn » 15 Lut 2017, o 10:38

Nagły ostrzał zaskoczył Belamiego. Stanął jak wryty obserwując jak Trec przewraca się trafiony i nie bardzo wiedział co zrobić. Przynajmniej w pierwszych sekundach, potem nagle trening dał o sobie znać. Kurwa, szeregowy szybciej! Co tak stoisz jak kołek na ziemię. W warunkach bojowych zostałbyś postrzelony już z trzy razy.Wskoczył za najbliższe drzewo, sięgnął i przeładował strzelbę. Zaklął szpetnie i wychylił się posyłając w stronę najbliższego źródła wrogiego ostrzału kilka silnych boltowych kul energii. Nie patrzył nawet czy trafił tylko podskoczył do kolejnego drzewa i powtórzył manewr.
- Trec trzymaj się! Idę po... - wybuch granatu zagłuszył kolejne słowa Belamiego. - Kurwa... Moje uszy!
Reylan spojrzał w kierunku budynku, który został potraktowany granatem. Z okna się dymiło a ostrzał ustał. Ciekawe czy na długo, pomyślał.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Nantel Grimisdal » 16 Lut 2017, o 07:37

Opierając się o bal drewna podtrzymujący jedną z chałup spojrzał na swoje ramię. Było mocno osmalone i bolało niemiłosiernie, ale nie był to największy ból, jaki Trec kiedyś już odczuwał. Spróbował ruszyć ręką. Ze łzami bólu w oczach był w stanie ją poruszać. Czyli imperialny pancerz się na coś przydał... Dobrze, dostaną dziwolągi, co chcieli - Trec rozprostował zdrętwiałe od bólu palce.

Schował holomapę za pas i poszukał wzrokiem swojego działka. Leżało półtora, może dwa metry od niego. Jeśli się dobrze wychyli, będzie w stanie je sięgnąć i wyciągnąć z błota. Wyjrzał kątem oka zza osłony. Niewidzialne postacie, ukryte w mroku chałup wciąż prowadziły ogień w ich stronę. Raz za razem czerwony pocisk uderzał gdzieś w ich okolicy. Trec poczekał aż minie jedna seria i w przerwie między strzałami prawie położył się w błocie i chwycił swoje działko. Podnosząc się i chowając z powrotem za palem w ostatniej chwili podniósł głowę, by zobaczyć, jak czerwona błyskawica energii przelatuje mu kawałek przed twarzą. Tubylcy mieli przynajmniej jednego, który albo miał szczęście, albo rzeczywiście potrafił strzelać.

Przyjrzał się swojej broni. Jak dobrze, że dbał o nią jak o dziecko. Odpowiednio nasmarowana, powinna teraz przetrwać nieprzewidzianą kąpiel w błocie. Pod jej ciężarem, poczuł w prawym ramieniu ból, ale zacisnął zęby i pewnie chwycił broń. W obecnej sytuacji w nosie miał, czy z miejscowymi można było się dogadać. Chcą ginąć za jedną głupią łódź? ich wybór, przecież mogli zrobić sobie nową albo też jakąś ukraść.

Tubylcy strzelali z jednego kierunku, skupiając się na odcięciu grupie drogi do przystani. Większość pocisków trafiała gdzie popadnie, wciąż będąc jednak groźna, bo każdy dureń potrafi strzelać w kogoś, kto biegnie bez osłony po prostej drodze. Przynajmniej jeden z nich potrafił jednak strzelać. Żaden z nich nie spodziewał się pewnie takiej siły ognia, jaką potrafił zaserwować Salan i jego sprzęt. Wychylić się zza pala, oprzeć o niego dla osłony i powoli podczas ostrzału wycofywać się w stronę reszty towarzyszy. Wiedział, co robić. Trec oparł się o pal, poczekał aż kolejna salwa miejscowych przeleci obok i odwrócił się w stronę ich pozycji. Czarne otwory okien, z których ich ostrzeliwali widział jak na dłoni. Nacisnął spust.
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Kelan Navarr » 17 Lut 2017, o 16:00

Rzucony przez Młodego granat wstrząsnął wnętrzem budynku, z którego wyraźnie zaczęły dobiegać krzyki rannych. Eksplozja wyrwała w ścianie sporą wyrwę, lecz konstrukcja nie zawaliła się. Obrońcy zostali zmuszeni do chwilowego wstrzymania ostrzału. Trec czekał na ten moment. Z szeroko rozstawionymi nogami, by zamortyzować siłę odrzutu, ustawiony bokiem do celu, skierował lufy broni w stronę pozycji nieprzyjaciela. Z-7 ożyło w jego dłoniach i zatrajkotało charakterystycznie. Efekt był imponujący. Lufy działka zawirowały, wypluwając z niedostrzegalną dla ludzkiego oka szybkością całą falę jasnoniebieskich boltów, które praktycznie przecięły budynek na pół. Niespodziewanie budynek eksplodował, zmieniając się w kulę ognia. Trudno powiedzieć, co było bezpośrednim powodem: skład łatwopalnych substancji, materiały wybuchowe, wadliwa instalacja, czy po prostu kompletny przypadek. Fragmenty budowli rozprysły się na wszystkie strony, zasypując czwórkę imperialnych żołnierzy i wszystko w promieniu kilkunastu metrów. Fala uderzeniowa rzuciła Treciem o ziemię, poważnie naruszając również dwie sąsiednie konstrukcje. Okolica zmieniła się w ogniste inferno. Mgła zmieszała się z dymem, wdzierając do płuc i utrudniając oddychanie. Świat stał się składową ruchomych, niewyraźnych kształtów, tańczących na tle czerwonej łuny pożaru. Thyx śledząca z przerażeniem dotychczasowe wydarzenia, wychyliła głowę z kryjówki. Szkolenia nie mogły przygotować młodej medyczki, na widok, który ukazał się jej oczom. Świat wokół zdawał się płonąć, wypełniany dodatkowo rozdzierającym rykiem rannych. Oszołomiona postawiła kilka kroków, gdy poślizgnęła się na jakimś obiekcie. Jedynie dzięki wsparciu jednej z drewnianych kolumn, udało jej się zachować równowagę. Spojrzała w dół, a oczy rozszerzyły się jej w niemym przerażeniu. W błocie u jej stóp leżała osmalona dłoń. Jej towarzysze zdawali się być cali, jednak nie można tego było powiedzieć o mieszkańcach osady. Niczym na środku upiornej sceny teatru cieni, na ulicy pojawiła się jakaś sylwetka. Rodianin z truden postąpił kilka kroków i upadł bezwładnie, wciąż kurczowo zaciskając zielone palce na kikucie wyrwanego ramienia. Do ciała doskoczył druki kształt, o wiele mniejszy. Widziała, jak bezskutecznie próbuje zmusić ciało do wstania z ziemi, gdy druga, pomniejsza eksplozja, rzuciła nim w trawę kilka metrów dalej. Jej umysł podjął próbę ochrony przed rozgrywającymi się przed nią scenami, po prostu negując ich istnienie. Oszołomiona medyczka, przestała reagować na zewnętrzne bodźce. Poruszając się niczym w letargu, minęła chroniącego się za jednym z drzew Belamiego i wyszła z ukrycia na sam środek ulicy. Rozejrzała się nieobecnym wzrokiem.
- Thyx! Co ty wyrabiasz?!
Powietrze przeszył męski głos, lecz do uszu kobiety nie docierały żadne dźwięki. Zamknęła się w swej bańce negacji, pustym wzrokiem spoglądając na rozrzucone wokół fragmenty budynków i jeszcze niedawno żywych istot. Nie poczuła ukłucia żalu, gdy dostrzegła w połowie spaloną rodiańską lalkę. Nie poczuła uderzenia między łopatki i nieznośnego odoru palonego mięsa, który przebił się ponad zapach dymu, spowijającego okolicę. Nie poczuła bólu. Nie poczuła, jak bezwolnie pada na ziemię. Uczucie końca rozgrywającego się wokół horroru było dla niej upragnioną ucieczką. Zastygła z delikatnym uśmiechem, wymalowanym na pięknej, młodej twarzy.


Kliknij, aby zobaczyć wiadomość od Mistrza Gry
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Quorn » 21 Lut 2017, o 08:36

- Kurwa! Mara dostała! Trec! Davis! Osłaniajcie mnie!
Belami odkleił się od drzewa i podbiegł do medyczki. Szybko sprawdził jej czynności życiowe; tak jak go nauczono w szkole i tak jak już robił nie raz. Jednak od razu wiedział, jaki będzie wynik badania. Dymiąca i rozległa rana pleców i bezwładne ciało wystarczyło by mieć pewność, że dziewczyna była już martwa. Nic nie mógł zrobić.
Chwycił za jej bagaż, w którym miała sprzęt do badania wody, ale spostrzegł, że on też oberwał. Zawartość była zniszczona.
- Kurwa jasna, jebana planeta! - Zaklął szpetnie. - Chłopaki idziemy do tej łodzi! Raz! Bo nas tu wykończą!
Belami zerwał się i pobiegł szukać kolejnej osłony. Zostawił za sobą swoją koleżankę z oddziału tak jak upadła.
Awatar użytkownika
Quorn
Gracz
 
Posty: 1045
Rejestracja: 2 Lis 2015, o 17:50
Miejscowość: Zakupane

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Nantel Grimisdal » 21 Lut 2017, o 23:43

Trecowi zadzwoniło w uszach. Eksplozja była naprawdę silna. Nauczony doświadczeniem czy też wyszkoloną reakcją, zaraz po tym, jak padł na ziemię, poderwał się i schował ponownie za osłonę. W tej samej chwili usłyszał krzyk Belamiego.

- Kurwa mać! Jebani tubylcy! - wykrzyczał.

Wychylił się jeszcze raz i puścił kolejną serię z działka, dając szansę kompanowi na odwrót i schowanie się za osłoną. Jednak zaraz po tym, w działku skończyły się ogniwa. Trec zerwał z siebie plecak i wysypał z niego zapasowe magazynki i z połowe granatów. A było ich sporo. Sprawnym ruchem ręki wymienił magazynek w swojej ulubionej broni i chwycił ją w ranioną rękę. Czuł piekący ból, ale zagryzł zęby i skupił się na tym, co potrafił najlepiej. Rozjebie ich - ta prosta myśl w kółko napędzała go do szybkiego działania. Drugą ręką przysunął do siebie termodetonatory. I zaczął je rzucać.

Latały wszędzie, gdzie choćby dostrzegł cień tubylca bądź wystrzału z ich broni. Fala eksplozji wstrząsnęła całą wioską. Następnie chwycił plecak i rzucił go sobie na ramię, po czym ponownie złapał pewnie w obie dłonie działko i wyszedł zza osłony. Seria z niszczycielskiej broni objęła wszystko, co widział przed sobą.

- Biegniemy! - ryknął, ile sił w płucach, mając nadzieję, że ogarniający ich huk nie zagłuszy go całkowicie.

Trec szedł w pancerzu szturmowca niczym krocząca przez pobojowisko biała śmierć. Dwa pociski trafiły w jego pancerz, na szczęście niegroźnie i zbyt niecelnie, by powalić olbrzyma. Jego Z-7 wypluwało niezliczoną ilość energetycznych pocisków, niszcząc wszystko, na co zostało skierowane. Szturmowiec cofał się sukcesywnie w stronę swoich towarzyszy, korzystając też z każdej osłony, która chociaż trochę uchroniła go od panującego wokół piekła i wrogiego ostrzału. Miał nadzieję, że odcumowują już łódź od brzegu. Będąc już przy przystani skupił ogień na miejscu, z którego jak dotąd nadlatywało najwięcej strzałów i które, ku jego zdziwieniu, nadal prowadziło ostrzał po jego niszczycielskiej serii. Mieli tylko jedną szansę, postawił więc wszystko na jedną kartę. Chwycił plecak zza siebie i rzucił nim z całych sił w budynek, z którego nadal nadchodził ostrzał. Kiedy torba uderzyła o ścianę budynku, działko skierowało w jej stronę swą śmiercionośną moc. Ukryte w torbie termodetonatory i pozostałe magazynki dały o sobie znać...
Image

Piękno tkwi w oku patrzącego. Strach też...
00
+++++ ++++
Awatar użytkownika
Nantel Grimisdal
Mistrz Gry
 
Posty: 538
Rejestracja: 26 Kwi 2016, o 19:55
Miejscowość: Koszalin

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Nicciterra » 24 Lut 2017, o 11:31

Wszystko byłoby znacznie lepiej, gdyby nie zachowanie martwej już Thyx.

Deivis dosłownie zgłupiał, widząc w jaki sposób umiera jego kompanka. To był jakiś obłęd...

Zorientował się dopiero, gdy pocisk blasterowy śmignął mu obok ucha, że sam nie czyni najlepiej, będąc zajęty pojmowaniem co właśnie się zdarzyło.

Ocucił się z szoku i wrócił do walki o życie. Zobaczywszy jak Trec sieje zagładę działał dalej zgodnie z planem.
Zacisnął zęby i zamkną na chwilę oczy... miał po co żyć i nie da się tym pieprzonym tubylcom. Pobiegł pierwszy w stronę łodzi. Kogokolwiek obcego spotka... zabije. Łódź trzeba było szybko ogarnąć do odpłynięcia i zapewnić osłonę reszcie drużyny.
Image
Awatar użytkownika
Nicciterra
Mistrz Gry
 
Posty: 562
Rejestracja: 18 Paź 2016, o 11:39

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Kelan Navarr » 27 Lut 2017, o 14:45

Biegli na północ jedyną ulicą, przecinającą osadę. Ich drogowskazem w gęstej mieszance mgły i dymu, była zwalista sylwetka Treca, niczym pojazd opancerzony, niestrudzenie prąca do celu. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie, chwytając w swe niszczycielskie szpony wszystko na swej drodze. Otaczała ich jedynie nienaturalna rzeczywistość kształtów, tańczących na tle czerwonej poświaty, jakby świat, który dotychczas znali, przestał istnieć. Szczypiący dym wgryzał się w oczy i płuca, zmuszając ich do walki o każdy oddech. Nadludzkim wysiłkiem parli jednak przed siebie, wiedząc, że cenę za chwilę odpoczynku są ich życia. Ulica doprowadziła ich wprost do celu.

Przy wąskim, skleconym z metalowych części różnorakiego pochodzenia pomoście, na wodzie delikatnie kołysała się łódź. Już z daleka dało się zauważyć, że ich poprzedni środek transportu był w porównaniu do niej jednostką luksusową. Niska burta jasno dawała do zrozumienia, że na wygodne, klimatyzowane pomieszczenie pod pokładem, nie ma co liczyć. Gdy zbliżyli się wystarczająco, by dostrzec coś więcej niż mglisty zarys, ich oczom ukazała się dziwaczna jednostka pływająca. Dawniej była to łódź, a raczej przynajmniej trzy łodzie. Obecnie konstrukcja była skrzyżowaniem różnych, koszmarnie niedobranych do siebie elementów, połączonych bez głębszego pomysłu i utrzymująca się na powierzchni w nieznany nikomu sposób. Całość pomalowana była zieloną farbą, która odchodząc płatami, odsłaniała poprzednią kolorystyczną inkarnację poszczególnych części i całych elementów. Nawet teraz, bez trudu można było zauważyć, że cała rufa należała oryginalnie do innej jednostki. Nie mieli wyboru. Bez wahania wskoczyli na pokład i już po chwili silnik jednostki, krztusząc się początkowo, wskoczył na miarowe obroty.

Stłoczeni na niewielkiej przestrzeni, w milczeniu próbowali przebić wzrokiem czerwoną, zabarwioną łuną ognia mgłę.
W wiosce nastąpiła gigantyczna eksplozja. Na ułamek sekundy wszystko rozbłysło jasnożółtym światłem, a ich uszu dobiegł zdławiony przez mgłę odgłos wybuchu. Potem wszystko ucichło, ustępując miejsca miarowemu pomrukowi wiekowego silnika łodzi. Nikt się nie odzywał. Imperium Galaktyczne znów dało pokaz swej siły, choć w zgoła odmienny od przedstawianego w holofilmach propagandowych sposób. Nikt nie witał ich ze łzami wzruszenia w oczach, kobiety nie rzucały się do szyi. Zostawiali za sobą osadę, której nazwy nawet nie pamiętali, oraz wszystkich jej mieszkańców, których jedyną winą była próba obrony swej własności. Próby, która dla wszystkich, bez wyjątku sześćdziesięciu czterech istot, zakończyła się tragicznie. Wojna nie miała w sobie niczego podniosłego. Niezmiennie od wieków, najbardziej poszkodowana była zawsze ludność cywilna. Wśród szalejących płomieni, zaledwie kilka metrów od leżącej twarzą w błocie Thyx, leżały zwłoki małego Rodianina. Wielkie oczy, które jeszcze niedawno obserwowały nieopodal wioski grupę intruzów, radzących jak zdobyć ich jedyną łódź, niewidzącym wzrokiem wpatrywały się w zasnute dymem niebo.

Deivis Londer, siedząc obok sterującego łodzią Treca, spoglądał na żarzący się czerwienią punkt, póki nie zniknął za jednym z zakoli rzeki. W ciszy płynąc w górę nurtu, poddali się wilgotnym objęciom nocy, która jak każdego dnia spadła na Rodię nagle, niczym czarny, drapieżny ptak.
Image
Awatar użytkownika
Kelan Navarr
Gracz
 
Posty: 2329
Rejestracja: 28 Gru 2008, o 00:13

Re: Martwy Nurt - sesja specjalna

Postprzez Nicciterra » 28 Lut 2017, o 02:47

Deivis, gdy ochłonął, to dopiero zdał sobie sprawę z tego co się stało. Siedział na łodzi z wyprostowanymi nogami a jego ciało wisiało nad kolanami. Jego pusty wzrok skupiony był pierw na polu masakry, a gdy w końcu nie było tego widać, stał się kompletnie nieobecny. W głowie nie miał umysłu nawet drobiny.

Był zdruzgotany. Miał walczyć dla Imperium, walczyć z rebeliantami, pilnować prawa... a nie masowo zabijać cywili.

Nie żałował, że ich pozabijali. Pomścili w ten sposób ich medyczkę, ale wewnętrzny konflikt zniszczył wszystko w co do tej pory wierzył... Nie wiedział co powiedzieć, nie wiedział co zrobić, nie wiedział co myśleć... coś mu głośno mówiło, że zrobił coś niewybaczalnego, a drugie coś cicho szeptem, że chętnie by jeszcze raz tych wszystkich skurwieli rozstrzelał. Jeszcze cichsze coś mówiło, że to jego wina, że zginęło tyle osób. Wystarczyło zabić tego dzieciaka... a on się wahał i popełnił błąd.

Jego ekwipunek, podobnie jak właściciel, tkwił w nieładzie na podłodze łodzi...
Image
Awatar użytkownika
Nicciterra
Mistrz Gry
 
Posty: 562
Rejestracja: 18 Paź 2016, o 11:39

PoprzedniaNastępna

Wróć do Tydzień z Imperium

cron