- Strach do niego iść - uśmiechnął się Jack szeroko, a to za sprawą kolejnej głośnej wiązanki wygłoszonej przez Davisa. - Ty może w tym czasie przejrzyj z Nigelem zapasy jakie są na pokładzie. Nie wiadomo przecież jak długo będziemy uwięzieni w tej puszce, ani gdzie wylądujemy, więc nie zaszkodzi zrobić jakieś rozeznanie. - dodał kiwając głową do Nigela. Był pewien, że żołnierz fortuny dobrze wie za czym się ma głównie rozejrzeć. Oczywiście chodzi o sprzęt bojowy. Otóż z dużym prawdopodobieństwem przyjdzie im trafić do miejsca gdzie będą musieli się bronić.
Tymczasem Jack podniósł się i poszedł pomóc Davisowi. W praktyce miało się okazać, że faktycznie wspomógł członka ruchu oporu swoją wiedzą, czego wynikiem było uruchomienie silników manewrowych oraz paru innych pobocznych systemów. Nim to jednak nastąpiło czekało ich na prawdę wiele roboty. Nie oznaczało to jednak, że nie mieli czasu zupełnie na rozmowy z innymi pasażerami. Otóż było wręcz przeciwnie, a to za sprawą mocno ograniczonej przestrzeni.
- Od dawna zajmujesz się dłubaniną w starociach? - spytał się Saine znad kubka z kawą. Pracowali z Davisem do późna w nocy, a potem Jack wcale nie położył się spać, tylko zajął się czymś, czego od dawna nie robił - medytacją. Był z tego powodu trochę zaspany, ale z pewnością o wiele spokojniejszy niż to miało miejsce w ciągu parudziesiąt godzin.