przez Trouble » 1 Paź 2018, o 20:42
Cóż, pierwsza część planu poszła świetnie! Co prawda nie obeszło się bez drobnych zgrzytów, ale dopuszczono ich do strefy lądowania za co Trouble ślicznie podziękowała kontroli lotów. Wkrótce też, zgodnie z zapowiedziami Tavosa, przyszedł po nich komitet powitalny, który poprowadził ją i jej "ochroniarza" przez skomplikowany labirynt fabryki. Trouble przy tym nie omieszkała starannie się wszystkiemu przyglądać - Częściowo kierowana fascynacją, gdyż nigdy w takim obiekcie nie była, a częściowo faktem, że zawsze dobrze było wiedzieć którędy należało brać nogi za pas, gdyby coś poszło całkowicie źle. W końcu nie była Trouble nie bez powodu, nie?
Trouble w końcu została jednak doprowadzona przed oblicze osoby decyzyjnej. Nie była jednak pewna, czy był to dyrektor tej całej instytucji... Jak mu tam było... Green jakiś tam. Thoram? Theor? No. W każdym razie nie wiedziała tego, ale wystarczyło jej, że mężczyzna był poirytowany, a ona była mocna w gębie. Da sobie radę!
- To może ja zacznę od końca! Jestem Sathine Gerso, bardzo mi miło! Z pewnością nie tak bardzo jak panu, ale co tam, nie musimy się w końcu lubić. Każdy z nas ma interesy do upilnowania i osoby, które stoją nad nimi. Przynajmniej ja mam takie osoby. I nie chciałabym ich zawieść, nie? - Uśmiechnęła się. - Tutaj mam upoważnienie, manifest, do odbioru transportu oznaczonego jako BL-28. Zakładam, że chce pan go sprawdzić, zgadza się? - Jeśli mężczyzna wyraził taką chęć, to podała mu datapad. - Co do reszty pańskich pytań, to nie interesuje mnie specjalnie kto miał przylecieć po transport ani tym bardziej czym. Może i miał to być YT-2400, ale jestem ja. - Zniżyła nieco ton głosu, na nieco "konspiracyjny" - Tak między nami, to podejrzewam, że pewnie wysłano mnie przodem, no bo kto by podejrzewał, że taki wrak będzie wiózł transport BL-28, nie? Czasem żeby zapewnić odpowiednie bezpieczeństwo, to trzeba trochę pogłówkować. Nie wykluczam nawet, że za parę dni rzeczony YT-2400 się pojawi... Może nawet wyląduje, pokręci się parę godzin i ruszy w drogę powrotną. - Wróciła do normalnego tonu. - Ale wie pan, mi tylko płacą i oczekują wyników, a nie myślenia. Robota ma być wykonana. Tak jak w fabryce, jedno koło zębate zahacza o drugie i wszystko się kręci tak jak powinno. - Uśmiechnęła się. - No, wszystko w porządku? Chętnie bym została na herbatce, ale wie pan jak to jest... Terminy gonią, prawda? - Postukała przy tym wymownie w chronometr. - Jeżeli więc wszystko w porządku, to zajmijmy się załadunkiem.