Poniższa praca z przyczyn oczywistych nie bierze udziału w losowaniu.10 lat to szmat czasu, w przypadku PBFów liczony chyba co najmniej podwójnie. W „biznesie”, gdzie większość tworów nie działa dłużej niż kilka miesięcy, dekada to wynik kosmiczny. Szczególnie jeśli uwzględnić fakt, że mimo jednorazowych porządków fabularnych i przesunięcia całości o kilkadziesiąt lat do przodu, przez cały ten czas kontynuujemy tę samą linię fabularną. Nie będzie przesadą w stwierdzeniu, że Mgławica mocno odcisnęła się na moim życiu, ucząc wielu rzeczy i pozwalając poznać wielu wspaniałych ludzi. Po raz pierwszy tego typu posta nie piszę z pozycji administratora i przyznać muszę, że mi z tym wyjątkowo dobrze, a ograniczenie roli organizatorskiej do przygotowania grafiki jest odświeżającym doświadczeniem. Cieszę się tym bardziej, gdyż forum wciąż działa i się rozwija. Jako że kolorek po raz pierwszy w trakcie jubileuszu mam inny, pozwolę sobie na odrobinę bardziej bezpośredni opis mojej przygody z najlepszym forum Star Warsowym w Polsce.
Na Mgławicę (a raczej Akademię Jedi), trafiłem zupełnie przypadkiem z linku z jakiejś szemranej strony. Wszedłem i zobaczyłem forum służące do odgrywania przygód za pomocą postów. Byłem autentycznie zaintrygowany, mimo iż całość wizualnie waliła po oczach, a towarzyszący nam przez kolejne pół roku napis „Your Domain Name Here” również nie nastrajał bojowo. O PBFach nigdy wtedy nie słyszałem i nie wiedziałem nawet, że tego typu strony istnieją. Gdybym wiedział, pewnie szukałbym czegoś w realiach fantasy, jako że Gwiezdne Wojny w formie pisanej były mi całkowiecie obce, a i w klimatach sci-fi nie czułem się szczególnie mocno. Moja wiedza o rozgrywce przez forum była jednak zerowa i dlatego na większość mankamentów nie zwracałem uwagi.
W okolicach Świąt napisałem więc kilkulinijkową KP, która spotkała się wówczas z ciepłym przyjęciem. Pisząc o kilku linijkach nie przesadzam – cała moja karta była krótsza od pierwszego lepszego opisu usposobienia w kartach na obecnej MM. Rozgrywkę Kelanem Navarrem rozpocząłem dołączając do wątku niejakiego Petera Covella i jego Twi’lekanki – Daylany, nie podejrzewając, że stan ten utrzyma się przez najbliższe kilka lat. Po kilku miesiącach zacząłem rzeźbić coś przy stronie wizualnej forum i zostałem administratorem. Te czasy istnienia forum wspominam chyba najcieplej – wszyscy mieliśmy mnóstwo czasu, mało pieniędzy i gigantyczny zapał. Wypadkowa tych wszystkich czynników zaowocowała powolnym, lecz kreatywnym rozwojem forum – zaczęło się od zmiany nazwy na Mgławicę Mocy i nowego stylu wizualnego stworzonego potajemnie przeze mnie i Otorka. Potem pojawiły się nowe inicjatywy, jak konkursy, plebiscyty i wydarzenia specjalne. Nawiązaliśmy nawet współpracę z Wydawnictwem Amber, drukującym wówczas w Polsce książki StarWarsowe. Co zabawne, z perspektywy czasu wspominamy wraz z Peterem, że czynnikiem, który zmotywował nas do zwiększonych wysiłków, było stanowisko administracji innego forum starwarsowego – Ewok. Posiadało ono swoje grono użytkowników, które pisało posty o zbliżonym do naszych poziomie, wpadliśmy więc na pomysł połączenia forów pod wspólną nazwą i administracją. Zostaliśmy wówczas olani, jako ci mający mniej do zaoferowania. Zdecydowaliśmy się więc udowodnić, jak bardzo się mylili.
„Tydzień z Łowcmi Nagród” było swego rodzaju krokiem milowym dla forum – informacje o nas ukazały się na stronach poświęconych Gwiezdnym Wojnom (między innymi na SW-Extreme, wówczas ramię w ramię walczącym z Bastionem o miano popularniejszego portalu. Patronat takich firm jak sklep Fanatyk.pl, czy wspomniany już Amber, robiły wrażenie i wyróżniały nas w PBFowym świecie. Złożonego wówczas Bounty Hunter’s Insidera mam na dysku chyba do dziś. Całe to wydarzenie wyjątkowo utkwiło mi w pamięci ze względu na niebywałą ekscytację wsparciem sponsorskim, szerszą reklamą i ogólnie nowym terytorium, na które się zapuściliśmy. Dość powiedzieć, że będąc w Chinach chwyciłem za telefon i zadzwoniłem do Petera, żeby wykrzyczeć mu do słuchawki, że Amber nam odpisał i zaoferował nam trzy zestawy książek. Mgławica zmieniła się wtedy na zawsze.
Późniejszy etap to próby poszukiwania nowych dróg promocji forum i odkrycie ogólno pojętej społeczności PBFowej. Z perspektywy czasu ogromna strata energii, lecz gdyby nie nasza reklama na PBF Guild, na forum nigdy nie trafiłaby choćby Panda, czy kilka innych osób. Koniec końców nasz pobyt na PBFG nie trwał zbyt długo i zaowocował sytuacją zbliżoną do Ewokowej – podrażniono naszą ambicję i postanowiliśmy pokazać, że da się inaczej. W rezultacie powstał założony przez Petera, Otorka i mnie Vision Lighthouse, nad którym pieczę sprawowałem przez pierwsze dwa lata istnienia. Wtedy nasze wyobrażenia o fajności społeczności PBFowej ogólno pojętej napotkały na poważną przeszkodę w formie rzeczywistości. Celem VL było stworzenie medium dającego forom zrzeszonym nowe możliwości pod względem promocji, pozyskiwania sponsorów itd. Tymczasem paradoksalnie, Mgławica zmiast zyskiwać na całym tym przedsięwzięciu, zaczęła tracić. Pomysł na równoczesne kierowanie MM i VL był bardzo prosty – Peter miał wziąć na siebie kwestie organizacyjne Mgławicy, zaś ja skupić się na Latarni. Niestety po restarcie fabularnym, Peter stracił zapał (o tym napiszę trochę niżej), a ja wraz z Otem w maszynowni zostałem z dwiema stronami do ogarnięcia. Patrząc na konkursy i wydarzenia organizowane przez MM dostrzeżecie pewną dziurę czasową – to właśnie czasy mające poprzez VL dawać nam nowe możliwości. Niestety nasza energia i zasoby finansowe pompowane były w rozwój portalu o PBFach, nie zaś forum leżące u podłoża całej inicjatywy. Z perspektywy czasu postrzegam to jako największą pomyłkę. W ciągu dwóch lat na Latarni zorganizowaliśmy kilka konkursów, podczas gdy na Mgławicy nie odbyło się żadne szczególne wydarzenie pozafabularne. Co zabawne, po naszej rezygnacji z VL i pozostawieniu portalu w rękach pozostałych członków redakcji, sytuacja nagle uległa całkowitemu odwróceniu. Powrót na MM był moją najlepszą decyzją.
W międzyczasie, gdy Vision Lighthouse dopiero wystartowało, nasza zielona trójka doszła do wniosku, że przez te wszystkie lata Mgławica była fabularnym kolosem na glinianych nogach. W chwili zakładania forum przez Gyara i Jaspara, nie zakładali oni że ich twór tak mocno ewoluuje i sprawy tła fabularnego potraktowali po macoszemu. W ciągu kilku kolejnych lat nieścisłości i bzdury fabularne przybrały takie rozmiary, że nie można było ich już ignorować. Zapadła decyzja o podjęciu stosownych działań. Głównym założeniem restartu fabularnego było zachowanie całej spuścizny dotychczasowej Mgławicy wraz z jej postaciami i przygodami. Jedyną metodą na zrobienie porządku raz na zawsze było więc urządzenie ostatniego, wielkiego questa opowiadającego o imperialnym ataku na Coruscant i przesunięcie akcji o czterdzieści kilka lat do przodu – do roku 70ABY i napisanie historii niejako od nowa. Okres ten idealnie pasował do naszego konceptu – prawie wszystkie dotychczasowe postaci mogły wciąż egzystować w galaktyce, lecz ze względu na wiek nie nadawały się już do kierowania w trakcie przygód innych niż ucieczka z zakładu geriatrycznego. Mimo naszych obaw, większość graczy zdecydowała się pozostać na forum i stworzyła nowych protagonistów. Wraz z restartem fabularnym do dyspozycji graczy oddaliśmy nową wersję Holonetu – działającą do dziś. Zmieniliśmy też styl wizualny forum, który zaczął wyglądać na miarę swoich czasów. Mówiąc krótko wykonaliśmy naprawdę gigantyczną pracę, oczekując jedynie odzewu społeczności. Odzewu, który w gruncie rzeczy nigdy nie nastąpił, pośrednio prowadząc do zniknięcia Popka. Znalazłem zresztą posta, którego wtedy napisał:
viewtopic.php?f=197&t=2086 Sam czułem się podobnie i chciałem pierdolnąć tym wszystkim. Jako że nie jestem już administratorem, w tym miejscu mogę napisać bez przesadnej kurtuazji – użytkownicy urzędujący wtedy na forum dali dupy po całej linii, prawie doprowadzając do zamknięcia strony. Gdyby okazano wówczas większe zainteresowanie i troskę o to, co się dzieje na forum, sprawy mogłyby potoczyć się inaczej.
Tymczasem okres, który nastąpił później to chyba największy kryzys forum. Peter „wyjechał w Bieszczady”, Oto zajęty był naprawianiem forum po instalacji aktualizacji (nie macie pojęcia jakią grozę wywoływały w nas jego wiadomości „O! Jest update dla forum!”), ja byłem uwiązany do VL, a na Mgławicy pojawił się chaos. Wiadomości słane do Petera przestały otrzymywać odpowiedzi, zamysł łączenia graczy w grupy zamiast prowadzenia osobnych wątków dla każdego z graczy przestawał działać w momencie zniknięcia jednego z nich. Oddać trzeba tu wiele Vrathowi, który wtedy samodzielnie pociągnął przez krótki czas chyba połowę wątków na forum. Wprawdzie motywacja siadła mu niedługo później i zniknął, pozostawiając wszystkie te przygody do podziału dla ekipy, jednak bez jego ówczesnego entuzjazmu trudno byłoby to wszystko dźwignąć. Niedługo potem opuściłem Vision Lighthouse i poświęciłem się działaniu na Mgławicy.
W tym miejscu zaczynają się czasy znane większości z Was ze mną jako głównym zielonym na pokładzie i ewolucja forum do formy, jaką prezentuje obecnie. Dzięki pomocy Davida, Chudego i później Robala, stopniowo zaczęliśmy doprowadzanie wszystkiego do porządku. Pojawił się pierwszy minikonkurs jubileuszowy, a już w grudniu zrzuciliśmy bombę konkursową w postaci Tygodnia z Rebelią. Wtedy też zaprezentowaliśmy pierwszy tom Opowieści, będący ewenementem w całym światku PBFowym (nie słyszałem, by jakieś inne forum wydało książkę, ale mogę się mylić). Kolejny rok to kolejny konkurs świąteczny z jeszcze lepszymi nagrodami, których nie powstydziłby się żaden poważny portal informacyjny. Wreszcie zeszłe zeszłoroczne święta i premiera drugiej części Opowieści, będących dotychczasowym opus magnum Mgławicy. Gdyby nie kilka wad wytykanych części pierwszej, pewnie drugi tom nigdy by nie powstał. Tymczasem zadziałał znów syndrom wejścia na ambicję i prace nad drugą częścią zacząłem prawie od razu po premierze pierwszej. Jak widać – odzew użytkowników naprawdę jest rzeczą istotną.
Tak dotarliśmy biegiem do dziesiątej rocznicy istnienia forum. Miałem w planach urządzić ostatni, potężny konkurs i dopiero wtedy przekazać funkcję administratora, ale w marcu nie byłem już w stanie wykrzesać z siebie wystarczająco dużo energii. Trochę mi szkoda, bo mógłbym wszystko spiąć ładną klamrą, ale z drugiej strony cyferki nie mają znaczenia. Forum jest w dobrych rękach i działa doskonale, a to najważniejsze. Ja również nigdzie się nie wybieram, choć nie narzucam już sobie reżimu, że coś musi być gotowe na już, teraz (dziękuję za wyrozumiałość wszystkim, którzy czekali, bądź aktualnie czekają na avatar). Z powrotem do czynnej gry wstrzymam się do momentu, gdy Mistrzów Gry będzie na tyle dużo, że swoim wątkiem nikogo nie obciążę (czyli Starbringerem raczej nigdy już nie napiszę posta
), a w międzyczasie wprowadzę w życie jeden ze swoich pomysłów na sesję specjalną. Po ostatniej z wysadzaniem imperialnego okrętu potrzebny mi będzie tego typu detoks. Tradycyjnie ogłoszę coś pewnie w okolicy świąt, a do tego czasu na spokojnie pozbieram informacje i wszystko sobie dokładnie porozpisuję. Obiecuję, że tym razem przygoda odbędzie się na moich zasadach.
Dziękowałem już przy wielu różnych okazjach, a szczególnie w poście kończącym moją karierę administratora, więc tym razem odpuszczę. Składam za to najlepsze życzenia całej ekipie ciągnącej uparcie ten wózek do przodu – czasu, pomysłów i aktywnych użytkowników. Na zakończenie jeszcze krótki apel do wszystkich graczy: Doceniajcie starania Waszych administratorów i Mistrzów Gry, gdyż wszystkie ich wysiłki podejmowane są dla Was. Kilka linijek komentarza w odpowiednim temacie nie stanowi żadnego problemu, zaś nie macie pojęcia jak pozytywny może przynieść efekt. Nie popełniajcie błędów poprzedników. Shoutbox jest czyszczony, a wszystkie wiadomości na nim umieszczane znikają.