Towarzystwo Marklona było wystarczające, by dziewczyna poczuła się niekomfortowo zajmując miejsce tuż obok niego. Formalności zostały wymienione, przedstawiać jej nie trzeba było. Ciężko by kapitan fregaty nie wiedział kim jest istota, która spowodowała tyle zniszczeń. To uczucie kluski w gardle rosło w miarę jak potężny Hutt mówił. Jej uszy wychwyciły kilka szczegółów, można by przysiąc, że zastrzygła nimi z wrażenia. Co? 300 tysięcy? Przed chwilą jeszcze B11N wspomniał o 237 tysiącach... Zagotowało się w niej, ale te emocje bardzo szybko opadły. Elena zdawała sobie sprawę z faktu, że tego ślimaka, jak i wszystkich przedstawicieli jego gatunku najbardziej na świecie podniecał ruch kredytów... Czy może ich gromadzenie i posiadanie, tak więc nawet jeśli Vasto wspominał o wolności, to ta nie istniała gdy długi rosły wykładniczo, chyba.
Czujny słuch dziewczyny wychwycił coś jeszcze w miarę wyliczeń Hutta. Jeśli wcześniej się zdenerwowała, to tym razem niemalże wybuchła. Na bladej twarzy rumieniec złości był bardzo widoczny. Jej mocodawca mógł oglądać jak ona zmienia kolor, ale co tak bardzo wyprowadziło ją z równowagi, że zapomniała o strachu? Przed chwilą jeszcze drżała w towarzystwie Marklona, teraz natomiast postąpiła krok przed siebie, oddalając się od mężczyzny, stanęła poza zasięgiem jego rąk.
– Wasza... Wielkość? — zaczęła dość niezgrabnie dziewczyna, po czym wyprostowała się i spojrzała w czerwone ślepia kosmity przed sobą. — Panie... Zgłaszam sprzeciw. — Powiedziała głośno choć spokojnie, atmosfera gęstniała z każdą chwilą, stojący za nią oficer zastanawiał się, co tym razem zamierza odstawić. Długo nie musiał czekać, gdy El odezwała się raz jeszcze. — Za swój stan, odpowiedzialny jest sam Pan Marklon. Nie zamierzam pokrywać z własnego wynagrodzenia kosztów leczenia kogoś, kto nachodzi damę w toalecie. Mam płacić za to, że broniłam się przed napaścią? — Nie zrobiła tego... Prawda? Szefowi Bezpieczeństwa się nie przesłyszało. Złodziejka intonowała niczym aktorka w przedstawieniu, dramatyzując. Na pokaz? Czy chodziło o to, by mu dopiec?
– Policzymy się później. — Usłyszała za swoimi plecami. Serce podeszło jej do gardła, jednak tym razem nie dała tego po sobie poznać, możliwe, że najwięcej w tym wszystkim zasługi miał fakt, iż stała odwrócona tyłem do Marklona i nie musiała oglądać jego twarzy. Ludzie... Są najpodlejszą ze wszystkich ras Galaktyki, a ten człowiek wywoływał u niej tak różne odczucia, że po prostu nie zawsze to kontrolowała, tym razem było podobnie, ręce wylądowały za plecami, złączone.
– Tak jakby twój nexu na smyczy gdziekolwiek uciekał... — Mruknęła nie odwracając się, miała dość, zdecydowanie każda minuta w tym pomieszczeniu sprawiała, że coraz bardziej odchodziła od zmysłów. Mężczyzna stojący za nią wcale nie poprawiał sytuacji. Jakby była sam na sam z Huttem. Wyglądałoby to inaczej. Teraz jednak potężny Vasto oczekiwał rezultatów w postaci planu. Dziewczyna spokojnie wyciągnęła swój własny datapad z sakwy i uruchomiła go w trybie zewnętrznym, rzucając holoobraz przed oczy obserwującego ją kosmity, a także Marklona. Kiedy ona zdążyła zgrać dane z ich komputera? To było zastanawiające, może jak już wychodziła? Może zanim spotkała się z nim przed salą tronową? Ciężko było stwierdzić.
– Cała
operacja przewidziana jest na dokładnie pięćdziesiąt jeden minut, margines błędu zakłada dodatkowe piętnaście, gdyby coś poszło nie tak. — To mówiąc wyświetliła trasy patrolowe na ekranie, zaczynając gestykulować tłumaczyła, którędy zamierzają ominąć większe lub mniejsze przeszkody jakie los rozsiał na trasie do ich celu. — Mrkt będzie nas pilnował z bezpiecznej odległości, o tutaj. Do samego kompleksu wejdę jedynie z Ucho, a właściwie utoruję mu drogę. — Ponownie na ekranie pojawił się plan kompleksu wraz bunkrem u stóp świątyni. — Ten prefabrykat jest dość powszechnym modelem z liczą ilością niedociągnięć w zabezpieczeniach, które zamierzam wykorzystać. Co prawda na naszej drodze stoi siedem plutonów i maszyny kroczące, ale to nie będzie stanowić problemu. Ja wejdę do budynku podczas zmiany warty, to moment najmniejszej czujności, mój partner będzie grzecznie czekać i liczyć czas. W środku włamię się do systemu i umożliwię Kallidahinowi wpięcie się oraz pracę, początkowo tylko w bloku, w którym będę się znajdować. Monitoring nie stanowi problemu, Ucho wejdzie właśnie w tym momencie pod postacią studenta pracującego przy świątyni. Kamery go nie zarejestrują, bo będą pod moją i Mrkt'a opieką, prawda? — dziewczyna zatrzymała się tutaj i wzięła głęboki oddech, następnie złapała lewą dłonią prawy nadgarstek. Vasto nie mogło umknąć to drżenie, bała się, bardzo się bała. W oczach nie było tego widać, jednak ten jeden gest powiedział mu na prawdę wiele na jej temat, był pewien, że i on w pewnym stopniu i jego oficer wywołują u niej atak paniki na ten moment. To minie, jak już się przyzwyczai, to minie. Nie mniej jednak Hutt oczekiwał na dalszą część. — Następnie sabotujemy obydwa generatory prądu, główny jest tutaj, zapasowy tutaj. Zasłoną dymną będzie odcięcie zasilania, zapasowy generator nie ruszy, o to już się postaram. Mrkt przejmie kontrolę nad kompleksem dokładnie po tym jak uderzę do serwerowni. — Dziewczyna dość płynnie opowiadała o szczegółach operacji, którą nazwała "Lisimi Ogniami", żart, który niekoniecznie mógł zostać odczytany przez jej słuchaczy, był to ten rodzaj dowcipu, którym starała się dodać sobie odrobinę otuchy. Uważne oczy Hutta pilnowały każdego jej ruchu i analizowały ją. Jej plan był dość ambitny, czy był bez wad? Ciężko stwierdzić. Nie mniej jednak całość zakładała, że wejdą i wyjdą po cichu. Taka metoda ułatwi oddalenie się i da więcej czasu na wymianę między Vasto, a Vixurem Hornenem. Tak, zdecydowanie czas jest tym, czego powinni oszczędzać jak najwięcej.
Z rzeczy jakie jeszcze zdążył zauważyć przedstawiciel szlachetnej rasy to między innymi jej zacięcie do ryzyka. Tę ludzką dziewczynę ewidentnie podniecało to uczucie i przeświadczenie, że coś może się nie udać, że będzie musiała improwizować. Taka operacja była obarczona dość wysokim. Niepowodzenie w najlepszym przypadku oznaczało śmierć, w najgorszym, tortury, przesłuchanie, ostatecznie śmierć. Jednak nie to martwiło Hutta, brak rąk do pracy, brak kodów i możliwości odlotu z tej planety stanowiły problem. Dlatego też najrozsądniej byłoby przeprowadzić wszystko z jak najmniejszą liczbą ofiar po stronie przeciwnika oraz liczbą fatalnych potknięć po stronie duetu, który będzie działał. Przewidziała niemal wszystko, jej partner zabezpieczy Klucz kodowy, Kallidahin z bezpiecznej odległości będzie monitorował sytuację i uniknie złapania, ona sama natomiast będzie działać jako dywersja. Przez moment myśli Vasto skupiły się na tym kawałku czasu, tak istnieje też szansa na wzbogacenie się jeśli cała operacja zostanie przeprowadzona w założonych ramach czasowych. Ale czy warto? Czy ryzyko takiego "objazdu" nie będzie już zbyt duże?
Kolejną rzecz jaką zanotował podczas jej przemowy była ta pewność siebie, wiara we własne umiejętności. Czasem jest do pozytywna cecha, czasem może ściągnąć kłopoty na głowę. Elena mówiła dalej i wreszcie zatrzymała się na tym etapie, w którym powinni opuścić garnizon, plan ucieczki był opracowany, niewykluczone jednak, że może się zmienić sądząc po jej podejściu.
– Panie Vasto... Przepraszam za zbytnią śmiałość... — Powiedziała wreszcie na koniec, zawieszając głos nabrała powietrza w płuca i wypuściła je po chwili. Chyba trochę się uspokoiła. Na to wygląda. Patrzenie na potężnego Hutta i mówienie do niego zdawało się być tym, co ją powoli wyciszało. Ciekawe? Z drugiej jednak strony, każde chrząknięcie oficera powodowało nawrót tej paniki, choć nie dawała poznać tego po sobie, to kapitan "Czarnej Fortuny" doskonale to widział, zbyt długo żył, a chciał żyć jeszcze dłużej, by tego nie dostrzec. — Jeżeli zmieścimy się w założonym czasie istnieje też szansa, bym mogła spenetrować także tę świątynię, wygląda na bardzo starą. Niewykluczone, że zechciałbyś poszerzyć swoją kolekcję o kilka nowych pamiątek, prawda? — zakończyła pytaniem, którego zadaniem wywołała żachnięcie u Marklona, sądząc po jego spojrzeniu, nie pochwalał tego. W końcu był ekspertem, jego opinia była cenna, ale z drugiej strony pokusa zdobycia artefaktów, którymi zainteresowany był Hutt była dość silna.
Studiując te za i przeciw Vasto dowiedział się też jeszcze czegoś na temat Eleny. Panna Fox ewidentnie uwielbiała to co robi, a wizja szybkiego wzbogacenia się także działała jak motywator dla niej. Ten błysk w oku, gdy zdała to pytanie nie mógł być odczytany inaczej.
Pierwsze wrażenie jest zawsze najważniejsze, prawda? Tylko dlaczego Elena czuła, że nie obejdzie się bez kary, pomijając wybryk z Marklonem, jej zbytnia pewność siebie mogła przesądzić o tym, jak jej nowy pracodawca będzie ją postrzegał. Ważąc swoje za i przeciw, rozgoryczenie wraz z radością z obecnej sytuacji doszła jednak do wniosku, że preferuje jego towarzystwo nad inne istoty. Potężny Ślimak wydał się jej teraz mniej straszny, gdy spojrzała na niego nieco bardziej przychylnym okiem, jeśli udało im się zawiesić wzrok po sobie dziewczyna delikatnie uśmiechnęła się jednocześnie mrużąc oczy dość powoli, po czym je otwierając. Niczym zwierzę, które próbuje coś powiedzieć swojemu właścicielowi, a co takiego? Tego Hutt mógł nie wiedzieć...