przez Saine Kela » 17 Sty 2021, o 19:05
Ciągle miała wrażenie, że jej były mistrz coś knuje, znała go zbyt długo, by nie rozpoznawać jego zachowań. Oczywiście cokolwiek rodziło się w jego głowie, pewnie w jego mniemaniu były dobre i właściwe, ale jak sądziła, niekoniecznie ona sama byłaby z tego powodu zadowolona. Ech... będzie musiała sobie z nim później porozmawiać, jak już wyjaśni się, o co chodzi. Mimo wszystko skinęła głową i podążyła za Arkaninem w kierunku statku akademii. Początkowo szli w ciszy, ale gdy mistrz się udezwał, jej jedna brew powędrowała wysoko w górę. Ciekawe czego jeszcze się dowie o sobie?
- Daugl nie miał ze mną łatwo, doskonale o tym wiem. Miałam już swój wiek i pewien wykształtowany charakter, gdy do niego trafiłam. Trochę minęło, zanim się... hmm... zgraliśmy. Był cierpliwym mistrzem, surowym, ale i na swój sposób troskliwym. No cóż, dobrze, że jednak mnie nie odesłał, nie byłabym teraz tym, kim jestem.
Jak to się mówi, była trudnym dzieckiem. Wier robił swoje, a do tego Shara miała charakterek i wszystko robiła po swojemu i na przekór. Było tak przynajmniej aż do czasu, gdy parę razy się "sparzyła". Poniekąd za to też ceni Daugla - nie próbował jej na siłę poskromić, dał jej czas, by sama doszła do odpowiednich wniosków i czegoś się nauczyła. To podziałało, choć wymagało od niego ogromnych pokładów cierpliwości. Czasami sama się dziwiła, jak sobie z tym radził i szlag go nie trafił. Ona popełniła sporo błędów, co często kończyło się boleśnie, ale wreszcie zaczęła doceniać mistrza i co ważniejsze - słuchać go.
Chciała coś jeszcze dodać, ale po chwili otoczyła ich gromada dzieci. Tylu maluchów jeszcze nigdy nie widziała, nie była do tego przyzwyczajona, ale to, co ją uderzyło najmocniej, to fakt, jak zwracały się one do mistrza Hendu. Widać było, że dzieci za nim przepadały i ogólnie wyczuwała pewną nić wzajemnej sympatii. Czasami żałowała tego, że była odcięta od innych rówieśników i innych mistrzów, trochę przez to ucierpiały jej zdolności do kontaktów społecznych.
W końcu maluchy się rozbiegły, a oni mogli w spokoju kontynuować swój spacer. Shara z zaciekawieniem przyglądała się wnętrzu statku.
- Dzieci są różne, nawet gdyby wszystkie wychowywać od najmłodszych lat, ich charakter prędzej czy później zacznie się różnicować. Dlatego nie da się podchodzić do wszystkich tak samo, tylko potrzebne jest podejście indywidualne. Ale masz racje, przy tej ilości mistrzów, jaką mamy obecnie, jest to pewnie trudne.
Nie znała szczegółów, ale po tym, co powiedział jej Hendu wcześniej mogła się domyślić, co się działo z trudnymi dziećmi. Nawet jeżeli posiadały wysoki potencjał do bycia wyjątkowo biegłymi Jedi, brak możliwości odpowiedniego szkolenia - brak odpowiednich rąk do pracy, sprawiał, że pewnie lądowali w korpusach. Zamiast męczyć się z niewielkim promilem trudnych przypadków, o wiele łatwiej ich odesłać i zająć się tymi, którzy mają i potencjał i odpowiedni charakter. Widać Shara miała dużo szczęścia, że od początku trafiła na jednego mistrza, który całą swoją uwagę pedagogiczną mógł skupić tylko na niej. Na takich statkach jak ten, nie było to po prostu fizycznie możliwe, nawet gdyby wszyscy mistrzowie wykazywali maksimum poświęcenia wobec dzieci. Zawsze coś umknie.
Przymknęła oczy, gdy wspomniał o tych trudach i braku szkoleniowców, bo już wiedziała, do czego będzie on zmierzał. Tak, to właśnie ten przebiegły plan Daugla. Jej były mistrz nie daje za wygraną. Jak nie bezpośrednio, to pośrednio będzie na nią naciskał, by wzięła pod swoje skrzydła padawana. Ale ona nie czuła się na to gotowa. To dużą odpowiedzialność, zwłaszcza teraz, zwłaszcza w sytuacji, w której znalazł się cały zakon.
- Rozumiem, że nie dacie za wygraną, prawda? Mistrz Daugl już długo mi o tym truje. - w jej głosie było słychać niepewność co do niej nie pasowało. - Rozumiem trudną sytuację zakonu, ale nie sądzę, bym była odpowiednią osobą do tego.
Westchnęła, kierując wzrok na bok, by po krótkiej chwili znów spojrzeć na mistrza Hendu.
- Zgoda. Przyjmę pod swoje skrzydła padawana, jeżeli naprawdę jest to takie konieczne. Niezbyt mi się to podoba, zwłaszcza teraz, ale jeżeli w ten sposób, choć minimalnie odciążę działanie akademii, to jestem gotowa to zrobić.
W myślach zaklęła ostro, że się zgodziła o to, że Daugl teraz tym bardziej nie da jej żyć.
GG: 6687478