Ach! Ile by dał, by wywrzeć odpowiednią zemstę na tych zawszonych Jedi! Zakon zmusił go do opuszczenia stacji orbitalnej Yavin, gdzie dotychczas prowadził swoje brudne interesy. Kiedy prawie dziesięć lat temu wykupił niewielką przestrzeń na stacji, by założyć tam najzwyklejszą kantynę, nikt nie spodziewał się, że w tak krótkim czasie wyrobi sobie taką renomę wśród Łowców Nagród, którzy ściągali do niego z całej galaktyki, by zawierać kontrakty na najbardziej lukratywne zlecenia. Poza tym prowadził działalność przemytniczą przynoszącą mu milionowe zyski, dzięki sprzedaży przyprawy, niewolników, których posiadanie na terenie Nowej Republiki było surowo zakazane, broni czy kradzionych dzieł sztuki.
Był panem przestrzeni nad Yavinem, aż któregoś dnia przyszli do niego Jason Manten i Gintar Thyrkinn i kazali się wynosić.
Na szczęście już jakiś czas temu planował poszerzenie swojej działalności o nowe "tereny", więc rozpoczął budowę własnej stacji orbitalnej nad wspaniałą planetą Nal Hutta, prawdziwym klejnotem, najpiękniejszym miejscem w galaktyce. Tylko i wyłącznie dzięki temu dzisiaj miał dokąd się udać, miał gdzie przenieść całą swoją działalność. Tutaj przynajmniej nikt nie będzie go wyrzucał "w imię prawa".
Repulsorowa platforma przeleciała przez sporych rozmiarów salę dosłownie ociekającej przepychem i dotarła do zaciemnionego pomieszczenia, na środku którego stało wielkie łoże, skonstruowane specjalnie z myślą o Zordo, zaś zaraz obok wielkie akwarium wypełnione różnego rodzaju oślizłymi przysmakami.
To tutaj Hutt Zordo będzie prowadził swoje interesy, tu będzie przyjmował Łowców Nagród, przemytników i innych gotowych na to, by stan jego kasy rósł z każdą minutą.
A na Jedi jeszcze się zemści...