Thru’leeb Nikto, niski sullustanin, zszedł z pokładu promu transportowego, jaki na Taris przywiózł zaopatrzenie dla przebywających tu wojsk. Był dziennikarzem pracującym dla New Republic Daybreak i, podobnie jak wielu jego kolegów, został wysłany w okolice frontu, by na bieżąco uszczęśliwiać czytelników smakowitymi opisami bohaterstwa żołnierzy walczących z Imperium Galaktycznym. Rozejrzał się po ruinach dawnego miasta, zastanawiając dlaczego bazy nie stworzono w jednym z odbudowanych rejonów planety. Gruzy zostały przykryte przez roślinność, zaś budynki, które przetrwały zniszczenie Taris, już dawno się rozpadły.
Thru’leeb spostrzegł czekającego na niego oficera, z którym miał omówić warunki przebywania w bazie wojskowej i który miał pokazać mu jego kwaterę. Sullustanin westchnął cicho i poczłapał do żołnierza...
*****
Ostatnie kilka dni było dla Yves naprawdę ciężkie. Cały czas nie mogła się pogodzić ze śmiercią kolegów z eskadry, ale najbardziej dobijała ją świadomość tego, że na jej oczach zginął Peter, najlepszy przyjaciel, jakiego miała. Zdawała sobie sprawę z tego, że niewiele mogła zrobić, by zapobiec temu, co się stało, ale wciąż nie opuszczały jej wyrzuty sumienia...
-Cześć, Yves... - powiedział Kel wchodząc do wspólnego baraku
-O... witaj... - odparła odpędzając od siebie złe myśli
-Mam nowiny od dowództwa.
Kel Croft, dowódca Eskadry Piorunów oparł się o ścianę przy oknie i zapalił papierosa - taka poza była jedną z najbardziej charakterystycznych cech tego mężczyzny. Zaciągnął się głęboko i powoli wypuścił dym ustami, pozwalając wcześniej, by na moment wypełnił jego płuca.
-Niedługo przyślą nam nowych pilotów i maszyny, żeby uzupełnić stan eskadry, a tym samym możemy przestać się obawiać rozwiązania.
-To dobrze. - sucho stwierdziła Yves - Oznacza to, że znów będziemy mogli wrócić na front, zamiast siedzieć tutaj.
-Tak... Apropos siedzenia tutaj, obiecali również, że wreszcie będziemy mieli osobne baraki zamiast koedukacyjnego.
Kel uśmiechnął się lekko i znów zaciągnął papierosem. Właśnie miał zamiar znów coś powiedzieć, gdy do środka wparował Kavis Sega i wymownie przewrócił oczami na widok swojego przyjaciela, a jednocześnie dowódcy.
-Znów palisz to gówno. - stwierdził z udawanym oburzeniem
-Na coś trzeba umrzeć. - Kel wzruszył ramionami - Właśnie mówiłem Yves, że mają nam postawić oddziele baraki dla kobiet i mężczyzn, a także przysłać nowych pilo...
=Co!? Nie da się z tym nic zrobić? Musisz interweniować, Kel! - przerwał mu Sega
-W związku z czym? - zarówno Croft jak i Cinn wyglądali na zaskoczonych - Przecież chcieliśmy, żeby przysłali nam uzupełnienia...
-Ja nie o tym mówię! - wyszczerzył zęby w uśmiechu - Nie mogą zlikwidować naszego koedukacyjnego baraku!
*****
Thru’leeb został już zakwaterowany i teraz przechadzał się po wojskowej bazie oglądając prostokątne baraki, a także droidy budowlane stawiające kolejne budynki dla żołnierzy. Nagle spostrzegł samotnego chłopaka w mundurze pilota myśliwca, który bez wyraźnego celu szwędał się po ruinach.
-Witaj. - sullustanin przywitał się podchodząc do nieznajomego - Nazywam się Thru’leeb Nikto i pracuję dla New Republic Daybreak i piszę reportaż o żołnierzach w tej bazie. Chciałbyś może ze mną porozmawiać?